Bolesław
Leśmian, Wyszło z boru…
Wyszło
z boru ślepawe, zjesieniałe zmrocze,
Spłodzone
samo przez się w sennej bezzadumie.
Nieoswojone
z niebem patrzy w podobłoczne
I
węszy świat, którego nie zna, nie rozumie.
Swym
cielskiem kostropatym kąpie się w kałuży,
Co
nęci, jak ożywczych jadów pełna misa,
Czołgliwymi
mackami krew z kwiatów wysysa
I
ciekliną swych mętów po ziemi się smuży.
Zwierzę,
co trwać nie zdoła zbyt długo na świecie,
Bo
wszystko wokół tchnieniem zatruwa i gasi,
Lecz,
gdy ty białą dłonią głaszczesz je po grzbiecie,
Ono,
mrucząc, do stóp twych korzy się i łasi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz