poniedziałek, 11 maja 2020

144. "Kwiatki świętego Franciszka z Asyżu" - cz. III

ZACZYNA SIĘ ŻYWOT BRATA JAŁOWCA

Rozdział 1

Jak brat Jałowiec obciął nogę świni, by dać ją choremu

Jednym z najukochańszych uczniów i towarzyszy św. Franciszka był brat Jałowiec, mąż wielkiej żarliwości, pokory i miłości. Pewnego dnia odwiedził u Panny Maryi Anielskiej chorego brata, który zażądał nogi wieprzowej. Brat Jałowiec udał się do lasu, gdzie pasło się kilka świń, rzucił się na jedną i uciął jej nogę. Umył ją, sprawił i ugotował ku radości chorego. Tymczasem pasterz świń z goryczą opowiedział o wszystkim swojemu panu, który udał się do klasztoru i zelżył braci od łotrów i opryszków. Wyszedł do niego św. Franciszek i obiecał wynagrodzić szkodę, lecz pan odszedł z gniewem i zgorszony, nie przyjąwszy przeprosin. Św. Franciszek przyzwał do siebie brata Jałowca i wypytał go o całe zajście. Brat Jałowiec opowiedział po kolei całe zdarzenie, sądząc, że dobrze postąpił. Św. Franciszek napomniał go, że jest sprawcą wielkiego zgorszenia i rozkazał mu pobiec za pokrzywdzonym, paść przed nim na ziemię, wyznać mu swoją winę i obiecać zadośćuczynienie. Brat Jałowiec zdumiał się wielce, dogonił wzburzonego człowieka i opowiedział mu, co zrobił, z wielkim zapałem i radością, jak ktoś, kto mu wyrządził przysługę. Ów człowiek odpowiedział mu obelgami, zaś brat Jałowiec czuł wielką radość, gdy go lżono. Powtórzył rzecz całą na nowo, rzucił się na szyję zagniewanemu człowiekowi i powiedział, że stało się to wszystko tylko z miłości. Człowiek ów, ochłonąwszy, rzucił się na ziemię wśród łez, wrócił do domu, zabił świnię, ugotował ją i zaniósł braciom, żałując krzywdy, którą im uczynił.

Rozdział 2

Przykład wielkiej mocy brata Jałowca przeciwko czartu

Pewien opętany przez czarta uciekał przez 7 mil od domu, a schwytany przez rodziców i zapytany, dlaczego to zrobił, odpowiedział, że z powodu brata Jałowca, którego widoku nie może znieść. Stało się tak dlatego, że czarci nie mogli znieść czystości, niewinności i głębokiej pokory brata Jałowca. Gdy do św. Franciszka przyprowadzano opętanych, mawiał do czartów, że wezwie przeciwko nim brata Jałowca i wówczas odchodzili.

Rozdział 3

Jak brat Jałowiec za staraniem czarta skazany był na szubienicę

Pewnego razu czart udał się do srogiego tyrana imieniem Mikołaj, który miał zatarg z miastem Witerbo i rzekł, że ma przybyć do niego zdrajca, który chce go zabić i spalić zamek. Przyjdzie w postaci biedaka, w podartej i połatanej szacie z kapturem, z szydłem i krzesiwem w zanadrzu. Tymczasem do zamku przybył brat Jałowiec i zawiedziono go przed oblicze tyrana Mikołaja. Słudzy znaleźli przy nim szydło, którym łatał podeszwy i krzesiwo, którym krzesał ogień. Gdy Mikołaj ujrzał te znaki, które podał mu czart, kazał wziąć brata Jałowca na tortury. Gdy pytano go, kim jest, twierdził, że jest największym grzesznikiem, zdrajcą i niegodziwcem. Mikołaj kazał bezzwłocznie przywiązać brata Jałowca do końskiego ogona i wlec aż do szubienicy, na której będzie powieszony. Brat Jałowiec nie tłumaczył się, lecz cieszył z udręki dla miłości Boga. Cała ludność zbiegła się, aby patrzeć na jego stracenie. Jednak pewien dobry człowiek, który widział, że schwytano brata Jałowca, dał znać do klasztoru. Natychmiast pobiegł tam brat gwardian i prosił katów o wstrzymanie egzekucji, dopóki nie wstawi się za bratem Jałowcem u tyrana. Przybył z płaczem do Mikołaja i wyjawił mu, kim jest skazaniec. Tyran Mikołaj, który czcił św. Franciszka, pobiegł na miejsce kaźni, odwiązał brata Jałowca od końskiego ogona i rzucił się do jego nóg, wyznając publicznie swą winę. Brat Jałowiec przebaczył chętnie tyranowi, a Bóg dopuścił po kilku dniach, że ów Mikołaj zakończył swe życie okrutną śmiercią.

Rozdział 4

Jak brat Jałowiec, dla miłości Boga, dawał ubogim, co mógł

Brat Jałowiec miał taką litość i współczucie dla biednych, że wszystko, co miał, rozdawał. Gwardian zabronił mu w imię posłuszeństwa dawać komukolwiek płaszcza lub części odzienia, dlatego brat Jałowiec, spotkawszy ubogiego proszącego o jałmużnę, pozwolił mu zdjąć sobie samemu habit z grzbietu i wrócił do klasztoru nagi. Ponieważ rosła w nim cnota litości, rozdawał ubogim książki, płaszcze, ornaty i wszystko, cokolwiek wpadło mu w ręce, dlatego bracia nigdy nie zostawiali rzeczy na widoku.

Rozdział 5

Jak brat Jałowiec oderwał kilka dzwonków z ołtarza i darował je dla miłości Boga

Pewnego razu, w Boże Narodzenie, brat Jałowiec przebywał w Asyżu na rozpamiętywaniu przy ołtarzu klasztornym. Gdy tonął w pobożnym rozmyślaniu, pewna uboga kobieta poprosiła go o jałmużnę. Brat Jałowiec odciął od złotego fryzu srebrne dzwonki i dał ubogiej kobiecie. Gdy powrócił z posiłku zakrystian, oburzył się niezmiernie i przebiegł całe miasto w poszukiwaniu owej kobiety, lecz jej nie znalazł. Wróciwszy na miejsce, zdjął fryz, zaniósł do generała i poprosił o sąd nad bratem Jałowcem. Generał zwołał kapitułę i wobec całego zgromadzenia ostro ganił brata Jałowca, który tylko radował się z obelg. Wysłuchawszy nagany, zamówił i zaniósł generałowi miskę dobrej owsianki z masłem, gdyż spostrzegł, że ten ochrypł z wysiłku. Generał, oburzony z powodu późnej godziny, rozkazał mu odejść precz. Brat Jałowiec, widząc, że generał nie chce jeść owsianki, postanowił zjeść ją sam i poprosił o potrzymanie świecy. Wówczas generał, zrozumiawszy współczucie i prostotę brata Jałowca, zjadł z nim owsiankę z jednej miski.

Rozdział 6

Jak brat Jałowiec milczał sześć miesięcy

Pewnego razu brat Jałowiec postanowił milczeć każdego dnia dla miłości innego świętego i wytrwał tak, nic nie mówić, sześć miesięcy.

Rozdział 7

Środek przeciw pokusom cielesnym

Pewnego razu, gdy brat Idzi, brat Szymon z Asyżu, brat Rufin i brat Jałowiec spotkali się, aby mówić o Bogu i duszy, brat Idzi zapytał innych, jak radzą sobie z pokusami grzechu cielesnego. Brat Szymon odrzekł, że rozważa ich brzydotę i podłość. Brat Rufin rzekł, że modli się o łaskę Boga i Matki Chrystusa. Brat Jałowiec zaś rzekł, że zamyka wrota swojego serca i poddaje się świętym rozmyślaniom. Brat Idzi potwierdził, że najpewniejsze zwycięstwo przynosi ucieczka od występku.

Rozdział 8

Jak brat Jałowiec poniżał siebie samego na chwałę Boga

Pewnego razu, chcąc poniżyć samego siebie, rozebrał się do naga prócz spodni, włożył sobie odzienie na głowę i wszedł tak do Witerba. Dzieci i wyrostki, sądząc, że jest niespełna rozumu, wyrządzały mu wiele obelg. Nękany i wyszydzany, stał na placu publicznym większość dnia. Potem udał się do klasztoru, a bracia wzburzyli się jego obnażeniem, ganili go ostro i grozili karami, a brat Jałowiec cieszył się z tego.

Rozdział 9

Jak brat Jałowiec, by się poniżyć, bawił się w huśtawkę

Brat Jałowiec udał się do Rzymu, gdzie wyszły mu naprzeciw tłumy. Było tam dwoje dzieci, które bawiły się huśtawką, a brat Jałowiec zsadził jedno z nich i zaczął się huśtać. W końcu wszyscy odeszli, jedni nabrawszy większej czci, a drudzy strojąc sobie żarty z brata Jałowca, co wielce go ucieszyło.

Rozdział 10

Jak brat Jałowiec nagotował braciom strawy od razu na dwa tygodnie

Gdy brat Jałowiec bawił raz w pewnym klasztorze, zdarzyło się, że został sam, gdyż pozostali bracia musieli wyjść z domu. Brat Jałowiec stwierdził, że to niesprawiedliwe, aby jeden z braci był odsunięty od wspólnych modlitw i postanowił ugotować tyle jedzenia, by wszyscy bracia mieli go dość na dwa tygodnie. Pożyczył we wsi kilka wielkich garnków, zaopatrzył się w wiktuały i postawił wszystko razem na ogniu. Gdy wrócili bracia, zachęcał ich do jedzenia, ale nikt nie tknął ugotowanych przez niego pomyj. Gwardian, wzburzony rozrzutnością i marnotrawstwem, zganił brata Jałowca, który ukląkł przed nim, wyznał swą winę i odszedł, bolejąc.

Rozdział 11

Jak brat Jałowiec szedł raz do Asyżu, by dać się zawstydzić

Gdy brat Jałowiec mieszkał w dolinie Spoleta, udał się na odbywającą się w Asyżu uroczystość. Rozebrał się do naga prócz spodni i tak poszedł. Przeszedłszy przez Spoleto środkiem miasta, przybył do klasztoru nagi, a bracia nazwali go hańbicielem Zakonu. Generał uczynił mu srogie wyrzuty wobec całego zgromadzenia, a brat Jałowiec radował się swoim pohańbieniem.

Rozdział 12

Jak brat Jałowiec wpadł w zachwyt podczas mszy

Gdy brat Jałowiec słuchał raz mszy, wpadł w zachwyt, w którym pozostał przez długi czas. Bracia zostawili go samego, a on mówił w zapale, że za znoszenie wstydu czeka nas żywot wieczny.

Rozdział 13

O smutku brata Jałowca przy śmierci towarzysza jego, brata Amazialbene

Brat Jałowiec miał towarzysza, którego kochał głęboko – brata Amazialbene. Posiadał on cnotę wielkiej cierpliwości i nigdy się nie skarżył na prześladowania. Gdy umarł, brat Jałowiec odczuł taki smutek, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie doznał i okazywał na zewnątrz wielką gorycz.

Rozdział 14

Gdy brat Jałowiec modlił się raz i pomyślał o sobie coś wielkiego, zjawiła mu się w powietrzu ręka i usłyszał głos mówiący mu, że nic tą ręką uczynić nie może.

ZACZYNA SIĘ ŻYWOT BRATA IDZIEGO, TOWARZYSZA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

Rozdział 1

Jak brat Idzi i trzej towarzysze przyjęci zostali do Zakonu braci mniejszych

Nosząc jeszcze szatę świecką, brat Idzi, tknięty przez Ducha Świętego, zaczął rozmyślać, jak we wszystkim podobać się Bogu. W tym czasie św. Franciszek pociągnął do życia ewangelicznego możnego pana Bernarda i Piotra Cattani, którzy rozdali ubogim swe dobra i wybrali szatę braci mniejszych. Widząc ich pogardę dla świata, w dniu św. Jerzego 1202 roku poszedł do kościoła Świętego Jerzego, gdzie był klasztor św. Klary. Po modlitwie udał się do szpitala trędowatych, gdzie w lichej chacie mieszkał św. Franciszek z bratem Bernardem i bratem Piotrem Cattanim. Ukląkł przed św. Franciszkiem, który wracał z modlitwy i prosił go pokornie o przyjęcie do jego gromadki. Św. Franciszek ucieszył się ogromnie i po wspólnym posiłku udali się po sukno na szatę dla brata Idziego. Spotkali po drodze ubogą, która prosiła o jałmużnę, dali jej płaszcz, a św. Franciszek ujrzał na twarzy brata Idziego radość z ofiary. Po przyjęciu do Zakonu, brat Idzi stał się jednym z najchwalebniejszych zakonników. Gdy udał się ze świętym Franciszkiem do Marchii Ankońskiej, usłyszał z jego ust, że Zakon będzie rozwijał się i rósł w siłę. Brat Idzi dziwił się, gdyż w Zakonie było dopiero zaledwie trzech braci i św. Franciszek.

Rozdział 2

Jak brat Idzi szedł do Świętego Jakuba Starszego

Brat Idzi udał się raz za pozwoleniem św. Franciszka do Świętego Jakuba Starszego w Galicji. Zdarzyło się, że z powodu nędzy panującej w całej okolicy, nie mógł zaspokoić głodu. W końcu natknął się na grzędę, gdzie zostało kilka ziarenek grochu. Pokrzepił się nimi i spędził tam noc. Idąc dalej drogą, spotkał ubogiego, który prosił go o jałmużnę. Nie mając nic, brat Idzi odciął kaptur od swojego habitu i dał go ubogiemu. Idąc po świecie, zbierał liczne szyderstwa i przyjmował je wszystkie spokojnie.

Rozdział 3

W jaki sposób żył brat Idzi, idąc do Grobu świętego

Gdy brat Idzi szedł odwiedzić Grób Chrystusa, zatrzymał się przez kilka dni w porcie Brindisi, gdyż nie było okrętu gotowego do żeglugi. Chcąc żyć z własnej pracy, wyżebrał dzban i roznosił po ulicach wodę, za którą otrzymywał chleb. Potem przebył morze i odwiedził Grób Chrystusa, a wracając, bawił kilka dni w Ankonie, żyjąc z wyplatania koszy z sitowia i z noszenia zmarłych do grobu.

Rozdział 4

Jak brat Idzi bardziej chwalił posłuszeństwo niż modlitwę

Pewnego razu gwardian wysłał w imię posłuszeństwa jednego z braci, aby poszedł żebrać. Ten poszedł do brata Idziego i poskarżył się, że gwardian przerwał mu modlitwę. Brat Idzi odrzekł, że prawdziwą modlitwą jest spełniać wolę przełożonych.

Rozdział 5

Jak brat Idzi żył z pracy własnej

Brat Idzi słuchał rano mszy, a potem szedł do lasu oddalonego 8 mil od Rzymu i przynosił na barkach wiązkę drewna, które sprzedawał za chleb i inne pokarmy. Pewnego razu kupiła je od niego kobieta, która widząc, że to zakonnik, chciała zapłacić więcej. Brat Idzi wziął tylko połowę zapłaty, gdyż nie chciał, aby ogarnął go grzech chciwości. Podejmował się wszelkiego zarobku, pilnując zawsze świętej uczciwości.

Rozdział 6

Jak brat Idzi cudownie zaopatrzony został w wielkiej potrzebie, kiedy z powodu wielkiej śnieżycy nie mógł pójść prosić jałmużny

Brat Idzi, mieszkając w Rzymie u pewnego kardynała, zapragnął odbyć wielki post w samotnym miejscu. Udał się na wysoką górę za Rzymem, gdzie stał opuszczony kościół pod wezwaniem Świętego Wawrzyńca. Wraz z towarzyszem cierpieli wielką nędzę, a na dodatek spadł śnieg i nie mogli wyjść z kościoła przez trzy dni, nie mając ze sobą żadnego pożywienia. Zaczęli więc modlić się do Opatrzności Boskiej i Bóg natchnął pewnego człowieka, który wziął kilka chlebów i dzban wina i poszedł sprawdzić, czy w kościele nie mrą z głodu jacyś pokutujący ludzie. Znalazł brata Idziego i jego towarzysza i posilił ich, a po powrocie uprosił sąsiadów, aby ich wspomogli. Ci porozumieli się ze sobą i przez cały post zaopatrywali braci.

Rozdział 7

O dniu śmierci świętego brata Idziego

Brat Idzi umarł w święto św. Jerzego, po 52 latach od otrzymania szaty św. Franciszka i Bóg przyjął jego duszę do chwały raju.

Rozdział 8

Jak człek pewien, modląc się, widział duszę brata Idziego idącą do żywota wiecznego

Pewien człowiek, modląc się, widział, jak dusza brata Idziego szła do nieba i jak Chrystus wyszedł jej naprzeciw z mnóstwem aniołów.

Rozdział 9

Jak przez zasługi brata Idziego dusza przyjaciela pewnego brata kaznodziei uwolniona została od mąk czyśćcowych

Gdy brat Idzi był chory, na kilka dni przed jego śmiercią zachorował śmiertelnie pewien brat z zakonu św. Dominika. Umarł tego samego dnia, co brat Idzi, obiecawszy innemu bratu wrócić do niego po śmierci. Zjawił się zgodnie z obietnicą i rzekł, że przez zasługi brata Idziego, który umarł tego samego dnia, jest uwolniony od mąk czyśćcowych.

Rozdział 10

Jak Bóg udzielił łask szczególnych bratu Idziemu i o roku jego śmierci

Brat Bonawentura z Benioregio opowiadał o bracie Idzim, że Bóg udzielił mu szczególnych łask i zdziałał on wiele cudów za życia i po śmierci. Przeniósł się do chwały Pana w dzień święta św. Jerzego w roku 1252 i został pochowany w Perugii, w klasztorze braci mniejszych.

ZACZYNAJĄ SIĘ ROZDZIAŁY NIEKTÓRYCH NAUK I GODNYCH UWAGI ZDAŃ BRATA IDZIEGO

Nasamprzód rozdział o występkach i cnotach

Cnoty i łaska Boga są drogą wiodącą do nieba, a występki i grzechy są drogą schodzącą w głąb piekła. Jedna łaska pociąga za sobą inne, a jeden występek następne. Łaska nie pragnie pochwały, a występek nie znosi pogardy. Trzy są rzeczy pożyteczne, które nigdy nie pozwolą człowiekowi upaść: ochotne znoszenie udręk, upokorzenie i wierna miłość najwyższego Dobra. Skrucha, pokora, miłość, pobożność i radość czynią duszę błogosławioną.

Rozdział o wierze

Wszystkie rzeczy, które można pomyśleć, zobaczyć wypowiedzieć lub dotknąć są niczym w porównaniu z rzeczami, które nie dadzą się ujrzeć ani dotknąć. Wszelkie mienie tego świata jest niczym w obliczu rzeczy niebieskich. Człowiekowi, który z silną wiarą oczekuje Dobra wiecznego, żadna przeciwność nie może wyrządzić szkody. Człowiekowi zaś, którego czeka zło wieczyste, żadne dobro tego świata nie może sprawić nic dobrego. Jednak nie ma człowieka tak złego i tak grzesznego, którego by Bóg nie mógł nawrócić.

Rozdział o pokorze świętej

Do poznania Boga można dojść tylko mocą świętej pokory. Najprostszą drogą wywyższenia się jest droga poniżenia. Wszelkie niebezpieczeństwa i upadki wynikają jedynie z pychy, czego dowodzi upadek czarta wygnanego z nieba i upadek pierwszych rodziców wygnanych z raju. Wszelkie dobra zaś wynikają z upokorzenia, czego dowodzi Dziewica Maryja, celnik i święty łotr na krzyżu. Dobrze jest, jeśli jakieś wielkie i ciężkie brzemię utrzymuje człowieka w pokorze. Rozważając dobrodziejstwa Boże i swoje liczne grzechy, człowiek zawsze znajdzie powód do upokorzenia się. Błogosławiony jest ten, który uznaje się podłym wobec Boga i ludzi, sądzi i potępia siebie, a nie innych. Każdy powinien czuć się niższym od innych i uznać w każdym wyższego od siebie. Człowiek, który posiada pokorę, zdobywa łaskę u Boga.

Rozdział o świętej bojaźni Bożej

Święta bojaźń Boża włada duszą i wiedzie ją do łaski. Jest rzeczą niemożliwą osiągnąć jakąś cnotę i wytrwać w niej bez bojaźni świętej. Kto jej nie posiada, jest narażony na niebezpieczeństwo potępienia.

Rozdział o cierpliwości świętej

Kto z pokorą i cierpliwością znosi udręki dla miłości Boga, dojdzie szybko do wszelkich łask i cnót. Im człowiek silniejszy w cierpieniu i znoszeniu krzywd, tym większy jest u Boga. Prostą drogą zbawienia jest droga straty. Człowiek zyska nagrodę daleko większą przez cierpliwe znoszenie krzywd od bliźnich niż przez wszystkie udręki, które może zadać sobie sam. Człowiek prawdziwie pokorny nie oczekuje od Boga żadnej nagrody, lecz stara się zadowolić myślą, że jest Jego dłużnikiem. Im więcej człowiek będzie szemrał przeciw swemu brzemieniu, tym cięższe ono będzie. Im pokorniej podda głowę pod jarzmo, tym łatwiej będzie mu je nieść. Do czci niebieskiej dochodzi się drogą niskości i hańby, cierpliwym znoszeniem obelg, pośmiewiska i przekleństw.

Rozdział o próżnowaniu

Dusza, która próżnuje i nie sprawia nikomu pożytku, traci ten i tamten świat. Próżnowanie i niedbalstwo są drogą do piekła, zaś pilność drogą do nieba. Kto działa, pracuje, męczy się i trudzi, jest bezpieczny.

Rozdział o obmierzłości rzeczy doczesnych

Wiele bólu i biedy czeka człowieka pokładającego swoje pragnienie i nadzieję w rzeczach ziemskich, dla których opuszcza i traci rzeczy niebieskie i wieczne. Dla ciężaru rzeczy ziemskich człowiek nie może dojść do doskonałości. Kto chce być wielki i bogaty, niech szuka bogactw wiecznych.

Rozdział o czystości świętej

Ciało ludzkie jest podobne świni, która rozkoszuje się, leżąc w błocie. Jest rycerzem czarta. Jeśli chcemy pokonać grzechy cielesne, możemy zrobić to z pokorą i rozumnym rządem duchowym. Aby osiągnąć łaskę duchową, trzeba zdeptać wszelki grzech cielesny.

Rozdział o pokusach

Przeciw łaskom otrzymanym od Boga powstają liczne pokusy, dlatego człowiek nie powinien nigdy ustawać w walce. Diabli bardziej napastują tych, którzy mają dobrą wolę niż tych, którzy nie mają dobrej woli. Kto płonie ogniem miłości Boskiej, ten tym bardziej ma w nienawiści i wstręcie grzechy. Przez każdą pokonaną pokusę lub grzech człowiek zdobywa jedną cnotę. Jeśli ktoś silny jest w pokusach, osiągnie liczne pociechy i życie wieczne.

Rozdział o pokucie świętej

Jeśli człowiek chce dojść do stanu łaski, powinien zawsze chętnie się umartwiać, znosić prześladowania i przeciwności, boleć nad swymi grzechami ze skruchą, oskarżając się szczerze. Winien także strzec się wszelkiego błędu i powodu do grzechu, ćwiczyć się w dobrych uczynkach.

Rozdział o modlitwie świętej

Modlitwa jest początkiem i końcem wszelkiego dobra i oświeca duszę. Każdy człowiek powinien modlić się nieustannie i prosić Boga, by dał mu doskonałe poznanie własnej nędzy i grzeszności. Człowiek, który nie umie się modlić, nie może poznać Boga. Modlitwa ratuje duszę od śmierci wiecznej, wyzwala od chuci cielesnej. Gdy człowiek się modli, natychmiast zjawia się diabeł z pokusami, dlatego modlący się powinien opierać się mężnie, by odnieść zwycięstwo nad nieprzyjacielem.

Rozdział o świętej przestrodze duchowej

Przestrogi i pouczenia duchowe oświecają człowieka, kierując na drogę życia duchowego, bronią od złośliwych napastowań wrogów, pozwalają na poznanie darów i łask Pana.

Rozdział o wiedzy pożytecznej i niepożytecznej

Człowiek, który chce wiedzieć wiele, powinien wiele się upokarzać, wówczas otrzyma od Pana mądrość. Mądrością najwyższą jest czynić zawsze dobrze i strzec się pilnie wszelkiego błędu. Najwyższą z wszelkich nauk jest bać się i kochać. Człowiekowi wystarcza tyle wiedzy, ile jej wykonuje. Uczyć się należy dla siebie.

Rozdział o dobrym i złym mówieniu

Człowiek, który mówi słowa dobre i pożyteczne dla duszy, jest niby usta Ducha Świętego, zaś człowiek, który mówi słowa złe i niepożyteczne, jest ustami diabła. Dobrzy ludzie powinni zawsze rozmawiać o piękności cnót, by upodobać je sobie, ćwiczyć się w nich i wznosić się do doskonalszej miłości Boga. Im człowiek jest bardziej kuszony, tym więcej mu trzeba mówić o cnotach świętych.

Rozdział o wytrwaniu w dobru

Nie pomogą człowiekowi posty, modlitwy i umartwianie, jeśli nie ma w sobie wytrwania. Powinien zawsze bać się, by nie zginąć nagle w głębokiej przepaści występków. Aby dobrze czynić, trzeba nade wszystko wytrwania.

Rozdział o prawdziwym Zakonie

Lepiej jest mieć nieco łaski Bożej w Zakonie niż mieć wiele łask Bożych poza nim, gdyż na świecie jest więcej niebezpieczeństw i grzechów, więcej mniej pomocy niż w Zakonie. W Zakonie świętym znajduje się skarb niebiański, o który każdy powinien się starać, tymczasem wielu boi się wstąpić do Zakonu i czynić pokutę, a nie boi się obrażać Boga, pozostając na świecie twardym i samolubnym. Lepiej jest jednak w stanie świeckim pragnąć pobożnie wstąpić do Zakonu niż nosić habit w Zakonie, trwając w lenistwie i niedbałości.

Rozdział o posłuszeństwie świętym

Im bardziej zakonnik ugnie się pod jarzmem posłuszeństwa, tym większe żniwo z siebie da Bogu. Im bardziej podda się zwierzchnikowi swojemu, tym będzie czystszy i wolniejszy od grzechów. Ludzie mądrzy i wielkoduszni poddają się bez obawy jarzmu posłuszeństwa świętego. Posłuszeństwo jest drogą do dobra i cnoty, a nieposłuszeństwo jest drogą wszelkiego zła i grzechu.

Rozdział o pamięci śmierci

Gdyby człowiek zawsze miał przed oczami pamięć o śmierci i sądzie ostatecznym, to nigdy nie przyszłaby mu ochota zgrzeszyć ani obrazić Boga.

NA CHWAŁĘ JEZUSA CHRYSTUSA I BIEDACZYNY FRANCISZKA

TU KOŃCZY SIĘ NAUKA I GODNE UWAGI ZDANIA BRATA IDZIEGO


UZUPEŁNIENIE

Rozdział 1

Przykład brata Leona, gdy mu święty Franciszek kazał myć kamień

Św. Franciszek kazał na górze Alwerno bratu Leonowi obmyć kamień wodą i tak się stało. Później nakazał umyć kamień winem, oliwą i balsamem. Brat Leon uczynił to, lecz zapytał, skąd ma wziąć na tym pustkowiu balsam. Św. Franciszek rozkazał mu obmyć kamień i milczeć, bowiem siedział na nim Chrystus, kiedy mu się zjawił i przyrzekł cztery szczególne łaski dla Zakonu: pierwszą, że wszyscy, którzy Zakon kochać będą i bracia, którzy wytrwają, dobrze skończą; drugą, że prześladowcy Zakonu będą szczególnie ukarani; trzecią, że żaden zły człowiek nie zdoła wytrwać długo w Zakonie i czwartą, że Zakon trwać będzie aż do dnia Sądu Ostatecznego.

Rozdział 2

Jak święty Franciszek zjawił się bratu Leonowi

Pewnego razu po śmierci św. Franciszka brat Leon zapragnął go ujrzeć i dlatego starał się umartwiać bardziej niż zwykle modlitwami i postem. Św. Franciszek zjawił mu się ze skrzydłami i złotymi szponami i wyjaśnił bratu Leonowi, że otrzymał skrzydła, aby wezwany mógł przybyć Zakonowi i życzliwym mu z natychmiastową pomocą, a szpony przeciw diabłu i prześladowcom Zakonu.

Rozdział 3

Jak brat Leon widział straszliwe widzenie senne

Pewnego razu brat Leon miał we śnie widzenie Sądu Ostatecznego. Zjawił się gniewny Chrystus i św. Franciszek na szczycie czerwonych schodów sięgających nieba. Gdy wszyscy bracia weszli na schody, zostali z nich strąceni. Św. Franciszek prosił Chrystusa, aby przyjął ich do swej łaski. Zszedł o kilka stopni i wzywał braci, aby biegli ku schodom białym, ufali i nie rozpaczali. Na szczycie białych schodów ukazała się Dziewica Maryja pełna litości i przyjęła braci.

Rozdział 4

Jak święty Franciszek otrzymał kościół Panny Maryi Anielskiej w Asyżu

Św. Franciszek, widząc, że rośnie liczba jego braci, postanowił prosić biskupa lub kanoników od Świętego Rufina, lub opata od Świętego Benedykta o kościół i domek z gliny i ziemi lub trzciny i wapna. Udał się do biskupa w Asyżu, lecz ten odrzekł, że nie może mu darować żadnego kościoła. Św. Franciszek udał się więc do kanoników od Świętego Rufina, lecz oni przyjęli go dumnie i odesłali z niczym. Św. Franciszek udał się więc do opata od Świętego Benedykta na górze Subasio. Opat przyjął go litościwie i pobożnie i zwołał kapitułę, która oddała mu leżący dwie mile od Asyżu kościół Świętej Maryi Anielskiej z Porkuncjuli, zwalony i najuboższy w hrabstwie asyskim.

Rozdział 5

Jak święty Franciszek u Świętej Maryi Anielskiej miał widzenie

Gdy opat dał pozwolenie, św. Franciszek wraz z bratem Maciejem Franciszek Marignano poszedł obejrzeć darowane miejsce. Wokół kościoła ujrzeli wiele ostów i cierni, a z przodu pień figowca, pod którym św. Franciszek spoczął i usnął. We śnie zjawił mu się Chrystus wraz z Matką i polecił mu odbudować to miejsce i dbać o nie. Św. Franciszek uczuł radość i wysłał brata Macieja, aby oznajmił to widzenie wszystkim braciom. Bracia ucieszyli się wielce i udali się z wszystkimi rzeczami do św. Franciszka. Ludzie, widząc ich świętość, zaczęli im dobrze życzyć i odbudowywać kościół. Opat zapragnął, by kościół był mu poddany i składał corocznie misę płotek. Gdy bracia przynosili je mnichom, dawali im za to chleba, wina i oliwy, aby wiedzieli, gdzie mogą udać się w przyszłości po jałmużnę. Ów zakon św. Benedykta był pierwszą podporą braci św. Franciszka.

Rozdział 6

Jak Bóg objawił świętemu Franciszkowi, że dla odpustu winien iść do papieża Honoriusza Trzeciego

Pewnej nocy Bóg objawił św. Franciszkowi, by udał się do Honoriusza Trzeciego, najwyższego kapłana, który zatrzymał się wówczas w Perugii, aby wyprosić u niego odpust dla kościoła, który odbudował. Udał się więc z bratem Maciejem z Marignano do papieża, który zapytał, na ile lat żądają odpustu i oznajmił, że muszą dać jałmużnę. Św. Franciszek odrzekł, że pragnie, aby każdy, kto w skrusze i po spowiedzi przyjdzie do tego kościoła, był uwolniony od wszystkich grzechów, winy i kary. Ojciec Święty odparł, że nie jest zwyczajem dworu rzymskiego udzielać takich odpustów. Św. Franciszek rzekł, że żąda tego w imieniu Chrystusa, który go posłał i wówczas Bóg natchnął papieża, który zgodził się na ów odpust. Obecni kardynałowie sprzeciwili się, ale papież nie mógł i nie chciał odwołać nadanego odpustu. Św. Franciszek nie wziął listu odpustowego, gdyż wystarczyło mu słowo papieskie. Opuścił Perugię i w połowie drogi do Asyżu zasnął, odpoczywając. Gdy się obudził, oznajmił bratu Maciejowi, że odpust udzielony przez papieża na ziemi jest potwierdzony przez Boga w niebie. Brat Maciej zakończył żywot w pełni wieku i świętości w roku 1308.

Rozdział 7

Pożegnanie świętego Franciszka, gdy rozstawał się z górą Alwerno

Św. Franciszek postanowił dnia 30 września roku 1224, w dzień uroczystości św. Hieronima, pożegnać ostatni raz górę Alwerno. Powierzył ją pieczy braci, aby nie zbezczeszczono tego miejsca i udzielił błogosławieństwa wszystkim, którzy w nim mieszkają. Odszedł, płacząc i szedł przez Monte Acuto, Monte Acroppe i Foresto.

KOŃCZĄ SIĘ KWIATKI ŚWIĘTEGO FRANCISZKA Z ASYŻU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz