Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym, skąd biorą się dziwaczne powiedzenia, które – rozumiane dosłownie – stają się bezsensowne? Pytanie o etymologię kilku z nich dostałam w czasie obrony mojej pracy magisterskiej. Takich związków frazeologicznych jest dużo, być może nie zmieszczę w jednym poście wszystkich, o których chcę coś napisać. Mam nadzieję, że Was to zainteresuje.
1. Pijany jak świnia – Czy świnie chodzą pijane?
Wbrew pozorom to wyrażenie nie odnosi się do zwierzęcia, a do śląskiego rodu Świnków, który osiedlił się w XIII w. na Dolnym Śląsku, w zamku Świny. W okolicy znany był z częstego organizowania wystawnych libacji alkoholowych, a nawet pijackich turniejów. Imprezy te przeszły do historii utrwalone w języku.
2. Na szarym końcu – Dlaczego koniec miałby być szary i czego to jest koniec?
Powiedzenie to również wiąże się ze szlacheckimi ucztami. Najwyższych rangą dostojników sadzano przy stole na najzaszczytniejszych miejscach, które znajdowały się na początku szeregu stołów. Kładziono na nich bardzo drogie, bielusieńkie obrusy. Na końcu zaś, gdzie sadzano biedniejszą i pośledniejszą stanowiskami szlachtę, obrusy były tanie, z surowego, szarego, niebielonego płótna. Stąd wziął się „szary koniec”.
3. Pal sześć – Spalić, ale sześć sztuk czego?
Ten frazeologizm nawiązuje do średniowiecznych tortur, których celem było wydobycie ze skazańca przyznanie się do winy. Przypalano wówczas nieszczęśnika żywym ogniem sześciokrotnie. Jeżeli przeżył szósty raz, puszczano go wolno, nawet jeśli ostatecznie nie przyznał, że jest winny.
4. Potępiać w czambuł – Co to jest ten czambuł?
Ten zwrot sięga czasów najazdów Tatarskich. Czambuł był to oddział Tatarów, stąd jego późniejsze znaczenie: „liczebność”, „wielość”, „wielkość”.
5. Wyjść jak Zabłocki na mydle – Kim był Zabłocki i jaki miał związek z mydłem?
Jest to fraza biorąca początek od żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku szlachcica Cypriana Zabłockiego. Marzył on o wielkiej karierze w biznesie, ale był w tej materii raczej nieudacznikiem. Zakładał kolejne interesy, które padały, a on zostawał z długami. Do najsłynniejszych należało założenie mydlarni w Rybnie koło Sochaczewa. Towar miał być przewożony Wisłą do Gdańska, ale nasz „biznesmen” ze względów patriotycznych nie chciał płacić cła na granicy z Prusami. Wpadł więc na pomysł, aby zbić wodoszczelne skrzynie i w odpowiednim momencie, tuż przed granicą, zepchnąć je z barki, która miała ciągnąć je pod wodą na linach. Niestety, skrzynie okazały się nieszczelne, cały towar zmydlił się w rzece i w ten sposób Zabłocki utopił kolejny interes.
6. Błękitna krew – Przecież krew zawsze jest czerwona!
Określenie to odnosiło się oczywiście do arystokracji. Wzięło się stąd, że najbogatsza szlachta jadała ze srebrnych zastaw. Cząsteczki srebra dostawały się do organizmu, powodując w końcu chorobę – srebrzycę. Skóra człowieka chorującego na srebrzycę robi się niebieskawa lub wręcz niebieska (w zależności od stopnia zatrucia srebrem), stąd przekonanie, że w żyłach arystokratów płynie „błękitna krew”.
7. Konia z rzędem – Z rzędem czego?
W dawnych czasach rzędem nazywano cały „strój” konia. Zarówno sam koń, jak i ów rząd były bardzo drogie, toteż ten, kto je otrzymał, był obdarowany bardzo kosztownym prezentem.
8. Zbijać bąki – Bo gryzą?
Ten zwrot wcale nie odnosi się do zabijania dokuczliwych owadów – bąków, a do ptaków o tej samej nazwie. Mięso bąków nie jest ani smaczne, ani wartościowe, więc strzelanie do nich podczas polowań na dzikie ptactwo uważano za czynność bezcelową i bezsensowną, a więc za stratę czasu.
9. Umarł w butach – Dlaczego akurat w butach, a nie np. w spodniach?
Tu powracamy do średniowiecznych tortur. Owym „obuwiem” były zakładane skazańcom na nogi żelazne „buty”, które działały jak imadła – miażdżyły one stopy i golenie delikwenta. Jeżeli zmarł on w trakcie tortury, nie można było już uzyskać od niego żadnych zeznań, gdyż „umarł w butach”.
10. Jakoś to będzie – No… Zawsze jest „jakoś”.
Tak, ale to taka mała ciekawostka: powiedzenie to zawdzięczamy Adamowi Mickiewiczowi i jego „Panu Tadeuszowi”. Słowa te wypowiada w Księdze VI Sędzia, wyrażając entuzjazm wobec planów Jacka Soplicy, aby wzniecić na Litwie powstanie przeciwko Moskalom.
11. Nie w kij dmuchał – Po co ktoś miałby dmuchać w kij?
Mianem „kija” określano dawniej wysoki, smukły, wąski kielich. Nie dmuchać w kij oznaczało wypić zawartość kielicha jednym tchem do dna, bez wypuszczania powietrza. Ten, komu się to udało, stawał się w oczach kompanów bohaterem godnym uznania, bowiem dokonał nie byle czego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz