„Kwiatki świętego Franciszka z Asyżu”
w przekładzie Leopolda Staffa - cz. I
WSTĘP
Legendy o
„biedaczynie bożym”
Opowieści z życia świętych, apostołów i męczenników
wprowadził do piśmiennictwa chrześcijańskiego Prudencjusz
(około 400 r.). Zbiory pisane istniały równolegle do legend żyjących
w tradycji ustnej. Korzystał z niej
w II połowie XIV w. anonimowy mnich z Toskanii, autor
„Kwiatków świętego Franciszka”.
„Nowe piękno
wieków średnich”: wiek XIX odkrywa „poverella”
„Poverello”
– biedaczyna boży Franciszek z Asyżu – został odkryty dla współczesności
w XIX w. W legendach o św. Franciszku, bracie Jałowcu,
bracie Idzim i bracie Leonie uwidoczniony jest proces kształtowania się
wartości franciszkańskich: doskonałego ubóstwa, pokory, miłosierdzia, ufnej
miłości do Chrystusa i wszelkiego stworzenia, żarliwej modlitwy
i radosnej śmierci.
Franciscus
alter Christus – Franciszek albo Chrystus, czyli jak się rodzi bohater
legendy
Papież Pius XI zwrócił uwagę, że św. Franciszek
„kochał, żył, działał i mówił jak Chrystus”.
Giovanni Bernardone (urodzony w 1181
lub w 1182 r., zmarł w 1226 r.) był synem bogatego
sukiennika z Asyżu i Francuzki z Prowansji (stąd przezwisko „Francesco”
– „Francuzik”). W stanach mistycznych mówił po francusku, w tym
języku chętnie śpiewał pieśni trubadurów i truwerów, żył wesoło i miał
żyłkę awanturniczą. Wojował i chciał być żołnierzem. Za sprawą brata
Eliasza zetknął się z mistyką. Po dwóch latach wewnętrznej walki, gdy po raz
drugi wyruszał na wojnę, przypadkowe zetknięcie z trędowatym wywołało
w nim gwałtowny wstrząs duchowy i w następstwie zwrot życiowy.
Choremu oddał sakiewkę i z najwyższą pokorą pocałował go w rękę,
przezwyciężając wstręt i lęk. Potem zwrócił ojcu pieniądze i szaty i w dramatycznym
sporze rozstał się z rodziną. Odszedł, aby pędzić życie ubogiego,
wędrownego kaznodziei, nawołującego do ubóstwa i życia zgodnego z Ewangelią.
Postąpił według wskazań ewangelicznych: wyrzekł się domu, a za swoją
rodzinę uznał uczniów, braci zakonnych i oddane mu kobiety (św. Klarę,
bł. Agnieszkę, ich towarzyszki, patrycjuszkę rzymską Jakobinę) i wszystkich,
którzy pełnią wolę Bożą. Uważał miłość Boga i miłość bliźniego za
„największy i pierwszy nakaz”. Pokładał w Bogu pełną ufność i nawoływał
do życia radośnie moralnego, bez troski o jutro.
Najistotniejsze dla XIX i XX w.
stało się przywrócenie chrześcijaństwu radości i odegnanie zmory
pesymizmu.
Niezrównane mysterium
fascians pokornego „biedaczyny”
Bohater „Kwiatków” posiada swój własny styl
istnienia, obok którego nie da się przejść obojętnie. Najczęściej zwraca
uwagę jego niezwykły stosunek do przyrody. Uznawał świat za całość
o różnorodnych obliczach, ale jednakowo wypełniony boskim życiem. Bóg
jest ojcem wszystkich stworzeń, dlatego dla człowieka każda inna istota
staje się bratem i siostrą. Wszystkie stworzenia są jednakowo ważne.
Należy im się szacunek i miłość.
Św. Franciszek nawet w najgorszym człowieku
dostrzegał człowieczeństwo i okazywał życzliwość nawet tym, których nikt
nie lubił. Proponował radosny ascetyzm. „Kwiatki” upowszechniały idee
doskonałego ubóstwa, samozaparcia, miłosierdzia i bezwzględnej wiary
w Ewangelię.
„Legenda
chrześcijańskiego średniowiecza”: św. Franciszek w Polsce
Idea franciszkańska w Polsce nie jest
imponująca. W XVI i XVII w. „biedaczynę bożego” przytłoczył cień
św. Franciszka Salezego i św. Franciszka Ksawerego. Wiek
oświecony lekceważył św. Franciszka z Asyżu. Zainteresowało się
nim dopiero pokolenie polskich pozytywistów: Bolesława Prusa, Aleksandra
Świętochowskiego, Elizy Orzeszkowej. Wpływy „Kwiatków” i nauk św. Franciszka
odnajdujemy w twórczości Tadeusza Micińskiego, Jana Kasprowicza, Emila
Zegadłowicza, Jerzego Lieberta, Beaty Obertyńskiej, Kazimierza Wierzyńskiego,
Jana Twardowskiego, Anny Kamieńskiej itp.
ZACZYNA SIĘ POCHWAŁA STWORZENIA, KTÓRĄ WYŚPIEWAŁ ŚWIĘTY
FRANCISZEK ZŁOŻONY CHOROBĄ U ŚWIĘTEGO DAMIANA
Najwyższy, wszechpotężny
dobry Panie,
Twoja jest sława, chwała i
cześć, i wszelkie błogosławieństwo.
Jedynie Tobie, Najwyższy,
przystoją,
A żaden człowiek nie jest
godzien nazwać Ciebie.
Pochwalony bądź, Panie, z wszystkimi swymi twory,
Przede wszystkim z
szlachetnym bratem naszym, słońcem,
Które dzień stwarza, a Ty
świecisz przez nie;
I jest piękne i promienne w
wielkim blasku;
Twoim, Najwyższy, jest
wyobrażeniem.
Pochwalony bądź, Panie, przez brata naszego, księżyc
i nasze siostry, gwiazdy;
Tyś ukształtował je w niebie
jasne i cenne, i piękne.
Pochwalony bądź, Panie, przez brata naszego, wiatr,
I przez powietrze, i czas
pochmurny i pogodny, i wszelki,
Przez które dajesz tworom
swoim utrzymanie.
Pochwalony bądź, Panie, przez siostrę naszą, wodę,
Co pożyteczna jest wielce i
pokorna, i cenna, i czysta.
Pochwalony bądź, Panie, przez brata naszego, ogień,
Którym oświecasz noc,
A on jest piękny i radosny,
i silny, i mocny.
Pochwalony bądź, Panie, przez siostrę naszą, matkę
ziemię,
Która nas żywi i chowa,
I rodzi różne owoce z
barwnymi kwiaty i zioły.
Pochwalony bądź, Panie, przez tych, co przebaczają
dla miłości Twojej
I znoszą słabość i
utrapienie.
Błogosławieni ci, którzy
wytrwają w pokoju,
Gdyż przez Ciebie,
Najwyższy, będą uwieńczeni.
Pochwalony bądź, Panie, przez siostrę naszą, śmierć
cielesną,
Której żaden człowiek żywy
ujść nie może;
Biada tym, co konają w
grzechach śmiertelnych;
Błogosławieni, którzy znajdą
się w Twej najświętszej woli;
Bowiem śmierć wtóra zła im
nie uczyni.
Chwalcie i błogosławcie Pana, i czyńcie Mu dzięki,
I służcie Mu z wielką
pokorą.
ZACZYNAJĄ SIĘ
KWIATKI ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
Rozdział 1
W imię Pana naszego Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i Matki Jego,
Dziewicy Maryi. Księga ta zawiera kilka kwiatków, cudów i przykładów pobożnych
sławetnego biedaczyny Chrystusowego, świętego Franciszka i kilku jego
towarzyszy świętych. Na chwałę Jezusa Chrystusa. Amen
Św. Franciszek we wszystkim naśladował Chrystusa. Na
początku wybrał sobie 12 towarzyszy. Spośród nich jeden, brat Jan z Kapelli,
powiesił się, tak jak Judasz Iskariota. Pozostali towarzysze św. Franciszka
byli ludźmi wielkiej świętości.
Rozdział 2
O bracie Bernardzie z Kwintawalle, pierwszym towarzyszu świętego Franciszka
Pierwszym towarzyszem św. Franciszka był brat
Bernard z Asyżu. Był jednym z najszlachetniej urodzonych,
najbogatszych i najmądrzejszych w mieście. Rozważając cierpliwość św. Franciszka
i fakt, że mimo pogardy jest stały, doszedł do wniosku, że posiada
wielką łaskę Boga. Zaprosił go na wieczerzę i nocleg. Św. Franciszek
chciał ukryć swoją pobożność, udawał, że zasnął, podobnie jak Bernard.
Sądząc, że ten ostatni już śpi, Franciszek zaczął żarliwie się modlić
aż do rana. Bernard widząc to, postanowił porzucić świat i zostać
uczniem Franciszka. Wyruszyli do pałacu biskupa, wysłuchali mszy i trwali
na modłach do trzeciej. Przez trzykrotne otwarcie mszału przekonali się,
co jest wolą Chrystusa. Bernard poszedł i sprzedał wszystko, co miał
i rozdał wdowom, sierotom, więźniom, klasztorom, szpitalom i pielgrzymom.
Zaczepił ich chciwy człowiek imieniem Sylwester
i kazał dopłacić sobie za kamienie, które Franciszek kupił od niego, aby
odbudować kościół. Spełnili jego życzenie, więc wrócił do domu, dziwiąc się
gorliwości Bernarda i Franciszka. W nocy miał widzenie, w wyniku
czego oddał Bogu wszystko, co miał i został bratem mniejszym.
Rozdział 3
Jak święty Franciszek gwoli złej myśli, którą żywił przeciw bratu
Bernardowi, rozkazał temuż bratu Bernardowi, by mu nastąpił stopami na szyję
i usta
Pewnego razu św. Franciszek, chcąc rozmawiać z bratem
Bernardem, zastał go zatopionego w modlitwie w lesie. Zawołał go
trzykrotnie, lecz brat Bernard nie odpowiadał. Franciszek zaczął modlić się
i pytać Boga, dlaczego Bernard mu nie odpowiada. Otrzymał odpowiedź, że nie
porzuca się Boga dla człowieka. Natychmiast ukorzył się przed bratem
Bernardem i kazał mu podeptać się stopami. Brat Bernard spełnił to
w imię posłuszeństwa i nakazał Franciszkowi, aby za każdym razem
ganił go za błędy i wskazywał drogę poprawy.
Rozdział 4
Jak Anioł Boży zadał pytanie bratu Eliaszowi, gwardianowi klasztoru
w dolinie Spoleta, a gdy mu brat Eliasz z pychą odpowiedział,
odszedł i udał się w drogę do Świętego Jakuba, gdzie zastał
brata Bernarda i rzecz tę mu opowiedział
Pewnego razu św. Franciszek udał się w towarzystwie
kilku braci do Świętego Jakuba w Galicji. Po drodze
napotkali leżącego na ziemi biedaka i nakazał bratu Bernardowi zostać
przy nim. Noc spędzili na modłach w kościele Świętego Jakuba
i tam Bóg objawił św. Franciszkowi, że powinien wybrać wiele
miejsc dla Zakonu, aby rósł w siłę i liczebność. Wracając, odnaleźli
brata Bernarda i uzdrowionego już biedaka i powrócili do klasztoru.
Pewnego razu zapukał do bram klasztoru piękny młodzieniec, który chciał
rozmawiać ze św. Franciszkiem. Nie chcąc mu przeszkadzać
w modlitwie, poprosił o widzenie z bratem Eliaszem, który nie
chciał z nim rozmawiać. Młodzian zaś polecił bratu Maciejowi, aby
św. Franciszek wysłał do niego brata Eliasza. Brat Maciej posłuchał go
i św. Franciszek nakazał bratu Eliaszowi wyjść do młodzieńca. Ten zaś
otworzył bramę z hałasem i z gniewem zapytał młodzieńca, czego
chce. Młodzieniec zadał mu pytania dotyczące Ewangelii, lecz brat Eliasz nie
chciał mu odpowiedzieć i zatrzasnął drzwi, gdyż pytanie zwrócone było
przeciw niemu. Później zaczął rozmyślać nad tym i powrócił do bramy,
jednak młodzieńca już przy niej nie było, gdyż był to anioł, który uznał, że
pycha brata Eliasza uczyniła go niegodnym rozmowy. Św. Franciszek
dowiedział się o tym i zganił go za to. Brat Eliasz umarł poza
Zakonem.
W tym samym dniu i o tej samej godzinie
anioł pod postacią młodzieńca ukazał się także bratu Bernardowi. Rozmawiał
z nim i opowiedział mu o tym, co spotkało go w klasztorze.
Gdy brat Bernard bał się przejść przez rzekę, został przeprowadzony bezpiecznie
i poznał w młodzieńcu anioła. Powrócił do klasztoru rozpromieniony i radosny.
Rozdział 5
Jak święty Franciszek posłał do Bolonii brata świętego Bernarda z Asyżu,
który tam klasztor założył
Św. Franciszek i jego towarzysze dla miłości
Chrystusa znosili z radością hańbę i obelgi, a smucili się
zaszczytami. Św. Franciszek posłał brata Bernarda do Bolonii, aby tam
założył klasztor. Przybywszy tam, brat Bernard cierpliwie i radośnie
znosił obelgi. Usiadł na placu miejskim, a wokół zebrało się wielu ludzi,
którzy mu dokuczali i obrzucali kamieniami. Przez kilka dni z rzędu
wracał w to miejsce, by od nowa znosić to samo. W końcu pewien mądry
doktor praw doszedł do wniosku, że musi to być człowiek święty. Zbliżył się do
niego i zapytał, kim jest i po co przybywa. Brat Bernard dał mu do
przeczytania regułę św. Franciszka. Sędzia orzekł, że wyraża ona
najdoskonalszą wiarę i ofiarował Zakonowi miejsce na klasztor. Brat
Bernard, dzięki swoim świętym mowom, zaczął zyskiwać cześć u ludu. Bojąc
się, aby zaszczyty świata nie przeszkodziły pokojowi i zbawieniu jego
duszy, wrócił do św. Franciszka. Św. Franciszek posłał do Bolonii
swoich towarzyszy, którzy założyli wiele klasztorów również w innych
miejscach.
Rozdział 6
Jak święty Franciszek, mając się rozstać z tym życiem, błogosławił
świętego brata Bernarda i ustanowił go swoim zastępcą
Pewnego razu Bóg objawił św. Franciszkowi, że
brat Bernard ma stoczyć wiele srogich walk z czartami. Św. Franciszek
współczuł mu i modlił się, aby Bóg pozwolił mu wygrać z szatanem. Bóg
objawił mu, że pokusy, z którymi ma walczyć brat Bernard, dopuścił On sam,
aby były dla niego ćwiczeniem w cnocie. Odtąd św. Franciszek darzył
brata Bernarda coraz większą czcią i miłością. Gdy nadeszła chwila śmierci
św. Franciszka, pobłogosławił go i ustanowił przełożonym Zakonu. Po
śmierci św. Franciszka bracia kochali Bernarda i szanowali, a gdy
miał umierać, błogosławił mu brat Idzi. Zmarł wśród radości i w chwale.
Rozdział 7
Jak święty Franciszek odbywał post na wyspie jeziornej koło Perugii,
gdzie pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, nie jedząc nic kromia
pół chleba
Pewnego razu św. Franciszek przebywał w zapusty
nad jeziorem koło Perugii. Bóg natchnął go, aby udał się na wyspę na jeziorze
i pościł. W noc popielcową św. Franciszek wziął ze sobą dwa małe
chleby i przepłynął na wyspę. Pozostał tam do Wielkiego Czwartku. Schronił
się w gęstych zaroślach złożonych z tarniny i innych krzewów
i tam oddał się modlitwie. Przez cały czas nie pił i nie jadł nic
oprócz połowy jednego małego chleba, na wzór Chrystusa. Później w miejscu
postu św. Franciszka Bóg dokonał licznych cudów, wskutek czego zaczęli
osiedlać się tam ludzie. Powstał tam również wielki klasztor.
Rozdział 8
Jak święty Franciszek, wędrując z bratem Leonem, tłumaczył mu, co
jest radość doskonała
Św. Franciszek szedł raz zimą z bratem Leonem
z Perugii do Świętej Panny Maryi Anielskiej. Tłumaczył mu, na czym polega
radość doskonała. Będzie ona miała miejsce wtedy, gdy Bóg każe odźwiernemu od
Świętej Panny Maryi Anielskiej lżyć ich i bić, a oni zniosą to
pogodnie na wzór Chrystusa. Radością doskonałą jest bowiem pokonanie samego
siebie i chętne znoszenie mąk, krzywd, obelg i udręczeń dla miłości
Chrystusa.
Rozdział 9
Jak święty Franciszek odpowiadać uczył brata Leona, ten zaś mówił
zawsze jeno przeciwnie, niż chciał święty Franciszek
Kiedy św. Franciszek znajdował się z bratem
Leonem w pewnej miejscowości, gdzie nie było ksiąg do mszy, postanowili spędzić
czas, chwaląc Boga. Św. Franciszek nakazał bratu Leonowi, aby potakiwał
mu, gdy będzie oskarżał się o grzechy. Brat Leon jednak mówił odwrotnie,
niż mu św. Franciszek nakazywał, twierdząc, że Bóg nakazywał mu mówić tak,
jak On sobie tego życzy. Tak trwali w pokornym sporze przez całą noc, aż
do świtu.
Rozdział 10
Jak brat Maciej, dworując sobie niby, rzekł do świętego Franciszka, że
cały świat biega za nim. Ten zaś odpowiedział, że dzieje się to dla
zawstydzenia świata i z łaski Bożej
Pewnego razu św. Franciszek przebywał w klasztorze
Porkuncjuli z bratem Maciejem. Gdy wracał z lasu z modlitwy,
brat Maciej, chcąc wypróbować pokorę św. Franciszka, zapytał go, dlaczego
cały świat biega za nim i wszyscy pragną widzieć go i słyszeć.
Św. Franciszek ukląkł, oddał cześć Bogu i żarliwie odpowiedział bratu
Maciejowi, że Bóg znalazł go jako najpodlejsze, najnikczemniejsze i najgrzeszniejsze
stworzenie na ziemi, aby spełnić swoje dzieło i aby poznano, że wszelkie
dobro pochodzi od Niego, a nie od Jego stworzenia. Wówczas brat Maciej
poznał, że św. Franciszek był utwierdzony w pokorze.
Rozdział 11
Jak święty Franciszek okręcił brata Macieja kilkakrotnie w kółko i potem
poszedł do Sieny
Gdy św. Franciszek wędrował raz drogą z bratem
Maciejem, brat Maciej szedł nieco przodem. Doszedłszy do potrójnego rozdroża,
skąd można było iść do Florencji, Sieny i Arezzo, zapytał św. Franciszka,
którą drogą pójdą. Ten odrzekł mu, że tą, którą Bóg wybierze. Nakazał bratu
Maciejowi obracać się w kółko, aż dostanie zawrotu głowy. Brat Maciej
upadał kilkakrotnie i znów podnosił się i obracał, aż św. Franciszek
rozkazał mu zatrzymać się. Brat Maciej zatrzymał się, twarzą zwrócony ku Sienie
i w tę stronę się udali. W Sienie pobożny lud zaniósł ich do
pałacu biskupa. W tym czasie kilku mieszkańców Sieny biło się i dwóch
już poległo, a św. Franciszek doprowadził ich do zgody
i pojednania. Biskup sieneński, słysząc o świętym dziele, zaprosił ich
do swojego domu na noc. Św. Franciszek, który był prawdziwie pokorny
i w swoich dziełach szukał jedynie chwały Bożej, wstał wcześnie i odszedł
z domu biskupa wraz z towarzyszem bez pożegnania. Bratu Maciejowi
wydało się, że św. Franciszek postąpił niegrzecznie, lecz później
opamiętał się z woli Boga, który objawił to Franciszkowi. Brat Maciej
poznał, że św. Franciszek zna tajemnice jego serca i że Duch Mądrości
kieruje wszystkimi jego czynami.
Rozdział 12
Jak święty Franciszek włożył na brata Macieja urząd odźwiernego, jałmużnika
i kucharza i jak go potem, na prośbę innych braci, od tego uwolnił
Św. Franciszek chciał upokorzyć brata Macieja, aby
nie stał się próżny, lecz bogacił się w cnoty. Polecił mu sprawować urząd
odźwiernego, jałmużnika i kucharza. Brat Maciej przyjął ten rozkaz
pokornie. Jego towarzysze uznali, że jest to człowiek doskonały i poszli
prosić św. Franciszka, aby uwolnił brata Macieja od dźwigania wszystkich
trudów. Św. Franciszek zgodził się na to, a brat Maciej okazał wielką
pokorę, przyjmując wszystko jako zlecone przez Boga.
Rozdział 13
Jak święty Franciszek i brat Maciej położyli chleb, który użebrali, na
kamieniu przy źródle, a święty Franciszek wielce sławił ubóstwo. Potem
prosił Boga i świętego Piotra, i świętego Pawła, by mu kazali miłować
ubóstwo święte. I jak mu się zjawili święty Piotr i święty Paweł
Św. Franciszek starał się we wszystkim być doskonale
podobnym Chrystusowi. Zebrawszy na jego wzór swoich dwunastu towarzyszy, wysłał
ich w świat po dwóch, aby głosili kazania. Sam wziął sobie za towarzysza
brata Macieja i ruszyli do Francji, w kierunku Prowansji. Gdy bardzo
wygłodniali przybyli do pewnej wsi, zaczęli żebrać. Św. Franciszek jako
człowiek niepozorny użebrał tylko kilka kąsków, zaś okazały brat Maciej
otrzymał sowitą jałmużnę. Za wsią zatrzymali się na wspólny posiłek. Św. Franciszek
uważał, że nie są godni tak wielkiego skarbu, brat Maciej zaś uznał, że to nie
skarb, a skrajne ubóstwo. Wówczas św. Franciszek wyjaśnił mu, że największym
skarbem jest Opatrzność Boska. Gdy poszli dalej, wstąpili do pewnego kościoła,
gdzie św. Franciszek modlił się żarliwie i mocą swojego tchnienia podniósł
brata Macieja i cisnął nim na odległość długiej dzidy, a brat Maciej
odczuł wówczas w duszy słodycz i pociechę od Ducha Świętego.
Św. Franciszek zaproponował, aby pójść do św. Piotra
i św. Pawła i prosić ich, aby nauczyli ich i pomogli im
posiąść bezcenny skarb świętego ubóstwa. Doszli do Rzymu, weszli do kościoła
św. Piotra i zaczęli się modlić. Św. Franciszkowi ukazali się
święci apostołowie Piotr i Paweł i oznajmili mu, że Bóg wysłuchał
jego modłów. Obaj z bratem Maciejem wrócili do doliny Spoleta, zaniechali
drogi do Francji.
Rozdział 14
Jak święty Franciszek rozmawiał z braćmi swoimi o Bogu, a Bóg
wśród nich się zjawił
Gdy św. Franciszek rozmawiał pewnego razu z towarzyszami
o Bogu, nakazał jednemu z nich, a by mówił to, czym natchnie go
Duch Święty. Następnie rozkazał mówić drugiemu i trzeciemu. Gdy tak
rozmawiali, zjawił się wśród nich Chrystus i błogosławił im. Św. Franciszek
kazał braciom dziękować Bogu, że raczył objawić prostaczkom skarby Jego
mądrości.
Rozdział 15
Jak święta Klara pożywała ze świętym Franciszkiem i towarzyszami
jego, braćmi, u Panny Maryi Anielskiej
Gdy św. Franciszek przebywał w Asyżu, odwiedzał
często św. Klarę, udzielając jej świętych nauk. Największym jej życzeniem
było pożywać razem ze św. Franciszkiem. Bracia prosili św. Franciszka,
aby wyświadczył jej tę pociechę. Św. Franciszek zgodził się i wyznaczył
na miejsce pożywania klasztor Panny Maryi Anielskiej. W oznaczonym dniu
św. Klara wraz z towarzyszką opuściła klasztor. W klasztorze
Panny Maryi Anielskiej św. Franciszek kazał nakryć do stołu na gołej
ziemi. Wspólnie usiedli do posiłku. Św. Franciszek mówił o Bogu tak wzniośle,
że wszystkich porwał zachwyt. W tym czasie ludzi z Asyżu i z Bettony
ujrzeli, że klasztor, kościół i las płoną. Pośpieszyli na ratunek,
tymczasem nie znaleźli ognia i poznali, że był to ogień Boski, którym
płonęły dusze świętych braci i mniszek.
Św. Klara wróciła po tym posiłku do Świętego
Damiana, a jej siostry ucieszyły się z jej powrotu.
Rozdział 16
Jak święty Franciszek otrzymał radę od świętej Klary i świętego
Sylwestra, by każąc, nawrócił wiele ludzi. I założył Zakon trzeci, i kazał
do ptaków, i zalecił pokój jaskółkom
Św. Franciszek już wkrótce po swoim nawróceniu
popadł w wątpliwość, czy oddać się wyłącznie modlitwie, czy też kazaniom.
Postanowił poznać wolę Boga poprzez modlitwy innych: brata Sylwestra, siostrę
Klarę i jej towarzyszki. Brat Sylwester i siostry otrzymali od Boga
odpowiedź, że powołał Franciszka nie tylko dla niego samego, lecz aby przez
niego byli zbawieni inni ludzie. Św. Franciszek wziął sobie za towarzyszy
brata Macieja i brata Anioła. Doszli do miasta Sawurniano. Tam św. Franciszek
wygłosił kazanie, rozkazawszy jaskółkom, aby się uciszyły. Kobiety i mężczyźni
chcieli pójść za nim, lecz kazał im pozostać i postanowił założyć Zakon
Trzeci dla osób świeckich. Następnie przybył w okolicę między Caunaio a Bevagno.
Ujrzawszy mnóstwo ptaków na drzewach wzdłuż drogi, wygłosił do nich kazanie, a one
zlatywały do niego na ziemię i słuchały go, siedząc nieruchomo. Odleciały
dopiero wtedy, gdy udzielił im błogosławieństwa. Św. Franciszek nazwał
ptaki swoimi braćmi i nakazywał im wdzięczność dla Stwórcy. Gdy
pobłogosławił je znakiem krzyża, rozdzieliły się na cztery części i odleciały
w czterech różnych kierunkach.
Rozdział 17
Jak pewien młodziutki braciszek, gdy święty Franciszek modlił się
w nocy, widział Chrystusa i Dziewicę Maryję, i wielu innych
świętych, którzy z nim mówili
Do klasztoru został przyjęty młody, czysty i niewinny
chłopiec. Postanowił on śledzić starannie św. Franciszka, aby poznać jego
świętość. W tym celu, kładąc się spać, przywiązał swój sznur do sznura
św. Franciszka, aby poczuć, kiedy będzie wstawał. Św. Franciszek, spostrzegłszy
sznur, odwiązał go i udał się sam do lasu na modlitwę. Chłopiec obudził
się i poszedł go szukać. Przybywszy do lasu, ujrzał światło otaczające
św. Franciszka, Chrystusa i Dziewicę Maryję, Jana Chrzciciela i mnóstwo
aniołów. Wówczas padł jak martwy na ziemię. Gdy zakończyło się misterium, św. Franciszek,
wracając, znalazł chłopca i zaniósł do klasztoru, nakazując nigdy nie
mówić o tym, co widział, dopóki on sam żyć będzie.
Rozdział 18
O przedziwnej kapitule, którą zwołał święty Franciszek do Panny Maryi
Anielskiej, gdzie zebrało się przeszło pięć tysięcy braci
Pewnego razu św. Franciszek zwołał kapitułę
powszechną u Panny Maryi Anielskiej. Zeszło się ponad 5000 braci, w tym
św. Dominik i pewien kardynał, który później został papieżem.
Gdziekolwiek zebrała się gromada braci, tam modlono się albo odprawiano
nabożeństwo, opłakiwano swoje grzechy lub rozprawiano o zbawieniu duszy.
Bracia spali na gołej ziemi, w namiotach z wierzbiny lub rogoży.
Poduszkami były kamienie albo kłody drewna. Sława świętości braci była tak
wielka, że aby zobaczyć to wielkie i pokorne zgromadzenie, przybywali tam
liczni hrabiowie, baronowie, rycerze, kardynałowie, biskupi, opaci
i klerycy. Św. Franciszek w swoich kazaniach krzepił braci i nakłaniał
ich do posłuszeństwa i czci dla Kościoła, do miłości braterskiej i do
wielbienia Boga. Nakazał im nie troszczyć się o nic do jedzenia ani do
picia, lecz oddawać się jedynie modlitwie. Dziwił się temu św. Dominik,
lecz Bóg natchnął ludzi z Perugii, Spoleta, Foligno, Spelii, Asyżu i innych
okolic, by przynieśli temu zgromadzeniu pożywienie. Św. Dominik, widząc
działanie Opatrzności Bożej, uznał pokornie, że niesłusznie uznał rozkaz św. Franciszka
za nierozumny. Św. Franciszek zakazał braciom noszenia żelaznych pancerzy
i obręczy, gdyż wielu z nich od tego chorowało i umierało,
a innym przeszkadzało to w modlitwie.
Rozdział 19
Jak w winnicy księdza, w którego domu modlił się święty
Franciszek, tłum liczny, który przybył do niego, pozrywał winogrona i jak
potem winnica ta zrodziła cudownie więcej wina niż kiedykolwiek, wedle
przyrzeczenia świętego Franciszka. I jak Bóg objawił świętemu
Franciszkowi, że będzie uczestnikiem raju
Gdy św. Franciszek chorował raz na oczy, kardynał
Ugolino, opiekun Zakonu, kazał przybyć mu do Rieti, gdzie mieszkał znakomity
lekarz. Św. Franciszek udał się najpierw do Świętego Damiana, by pocieszyć
przebywającą tam św. Klarę i tam znacznie mu się pogorszyło. Św. Klara
sporządziła mu namiot z trzciny, lecz on nie mógł odpocząć ani w nocy,
ani w dzień, gdyż dokuczały mu dolegliwości i myszy. Zrozumiał, że
męka ta jest karą Bożą za grzechy i dziękował za nią Bogu. Bóg pocieszył
go obietnicą życia wiecznego. Wówczas św. Franciszek udał się do kardynała
do Rieti. Wyszło mu naprzeciw takie mnóstwo ludzi, że nie chciał wejść do
miasta, lecz poszedł do pewnego kościoła w pobliżu. Ludzie pobiegli za nim
tak tłumnie, że zniszczyli całą winnicę i zerwali wszystkie grona. Ksiądz
z tego kościoła żałował, że przyjął św. Franciszka, który jednak, za
sprawą Boga, obiecał mu, że jego winnica będzie odtąd rodzić o wiele
więcej winogron. Ksiądz zaufał tej obietnicy i pozwolił przychodzącym
zrywać winogrona, a gdy nadszedł czas winobrania, stał się cud i winnica
obfitowała w wino.
Rozdział 20
O wielce pięknym widzeniu pewnego brata młodego, który miał w takim
wstręcie płaszcz mniszy, że zamierzał zrzucić szatę zakonną i wystąpić
z Zakonu
Pewien szlachetny młodzieniec, który wstąpił do
Zakonu, po niedługim czasie zaczął odczuwać wstręt do szaty zakonnej, którą
nosił. Postanowił ją zrzucić i powrócić do świata. Nabrał już jednak
zwyczaju klękać przechodząc przed ołtarzem klasztornym, ściągając kaptur i krzyżując
ramiona. Tej nocy, kiedy miał opuścić Zakon, musiał przejść przed ołtarzem
klasztornym. Gdy ukląkł i oddał pokłon, Bóg zesłał mu nagle widzenie.
Zobaczył przed sobą mnóstwo świętych w otoczeniu przedziwnej jasności, pośród
nich dwóch znaczniejszych świętych, a na końcu pochodu kogoś ozdobionego
największą chwałą. Zapytał, kim są i otrzymał odpowiedź, że wszyscy są
braćmi mniejszymi przebywającymi w chwale raju, zaś ci dwaj najznaczniejsi
spośród nich to św. Franciszek i św. Antoni. Ostatni z pochodu,
otoczony największą chwałą, to pewien brat, który umarł niedawno, wytrwawszy
przez całe życie w pokorze i cierpliwości. Młodzieniec, pokrzepiony
tym widzeniem, oddalił od siebie pokusę powrotu do świata i dożył w
Zakonie do końca swych dni w wielkiej świętości.
Rozdział 21
O przeświętym cudzie, którego święty Franciszek dokonał, nawróciwszy
okrutnie dzikiego wilka z Gubbio.
Gdy św. Franciszek przebywał w mieście Gubbio,
w którego okolicy grasował straszny wilk. Pożerał on nie tylko zwierzęta,
ale i ludzi. Litując się nad mieszkańcami Gubbio, św. Franciszek postanowił
wyjść do wilka. Uczynił znak krzyża świętego i wyszedł za miasto,
pokładając ufność w Bogu. Zbliżywszy się do wilka, w imię Chrystusa
nakazał mu nie robić nikomu niczego złego i nazwał go swoim bratem. Wilk
podszedł do niego łagodnie jak baranek i położył się u jego stóp.
Św. Franciszek zawarł z nim umowę, że nie będzie już więcej nikogo
krzywdził, a ludzie darują mu życie i będą go żywili, aby już nie
cierpiał głodu. Gdy wyciągnął do niego rękę, wilk położył na niej swą łapę na
znak wierności. Razem powrócili do miasta, gdzie zeszli się wszyscy
mieszczanie. Św. Franciszek wygłosił kazanie na temat grzechów i nakazał
pokutę. Odebrał od ludzi przyrzeczenie, że będą stale karmić wilka, a wilk,
klękając i pochylając głowę zapewnił, że będzie przestrzegał układu. Żył
później w Gubbio przez dwa lata, nie czyniąc nikomu zła, a ludzie go
żywili. W końcu umarł ze starości, nad czym mieszczanie ubolewali, gdyż
przypominał im o cnocie i świętości św. Franciszka.
Rozdział 22
Jak święty Franciszek oswoił dzikie turkawki
Pewien młodzieniec schwytał wiele turkawek i niósł
je na sprzedaż. Widząc to, św. Franciszek poprosił go, aby mu je oddał, by
nie dostały się w ręce okrutników, którzy je zabiją. Młodzieniec,
natchniony przez Boga, oddał turkawki św. Franciszkowi, a ten oswoił
je i zbudował im gniazda, aby żyły i rozmnażały się według
przykazania Stwórcy. Młodzieńcowi, który ofiarował mu turkawki, św. Franciszek
przepowiedział, że zostanie on bratem w Zakonie i tak się stało.
Rozdział 23
Jak święty Franciszek wyzwolił brata, który przez grzech był w mocy
czarta
Gdy św. Franciszek modlił się raz w klasztorze
Porkuncjuli, ujrzał w objawieniu cały klasztor oblężony przez czarty, nie
mogące się dostać do środka przez świętość braci. Jednak w tym czasie dwaj
bracia pokłócili się i jeden z nich zaczął myśleć o zemście na
drugim. Wówczas otworzyły się drzwi dla czarta, który wszedł do klasztoru i usiadł
temu bratu na karku. Św. Franciszek natychmiast wezwał do siebie tego
brata i kazał mu wyznać swą winę. Ten, przestraszony, prosił o pokutę
i miłosierdzie. Gdy został mu odpuszczony grzech, czart uciekł
natychmiast, a ocalony brat dziękował Bogu i żył odtąd w wielkiej
świętości.
Rozdział 24
Jak święty Franciszek nawrócił sułtana Babilonu
Św. Franciszek wyruszył raz za morze z dwunastoma
najświętszymi towarzyszami. Udał się prosto do sułtana Babilonu. Przybyli do
kraju okrutnych Saracenów, którzy zabijali wszystkich chrześcijan. Jednak
z woli Boga św. Franciszek wraz z towarzyszami nie zostali
zabici, lecz związanych postawiono ich przed sułtanem. Gdy stali przed nim,
św. Franciszek wygłosił kazanie o wierze Chrystusowej, za którą
poszedłby w ogień. Sułtan poczuł szacunek dla św. Franciszka i jego
wiary i odtąd słuchał go chętnie, pozwalając mu i jego towarzyszom
swobodnie głosić kazania. Św. Franciszek wysłał swych towarzyszy po dwóch
do różnych krajów pogańskich. Sam udał się z jednym towarzyszem do
gospody, gdzie zastał niewiastę lekkich obyczajów, która nakłaniała go do
grzechu. Św. Franciszek rozebrał się i położył się na płonącym w domu
ognisku. Ogień nie czynił mu krzywdy. Gdy niewiasta ujrzała ten cud, przeraziła
się, oczyściła się z grzechów i nawróciła się z pogaństwa.
Otrzymała taką łaskę, że pozyskała dla Boga wiele dusz w tych krajach. Gdy
św. Franciszek widział, że więcej owoców w tym kraju zebrać już nie
może, postanowił wracać. Zgromadziwszy swych towarzyszy, udał się do sułtana,
aby go pożegnać. Wówczas sułtan rzekł, że chciałby nawrócić się na wiarę
chrześcijańską, lecz gdyby uczynił to teraz, obaj zostaliby zabici.
Św. Franciszek obiecał mu, że po śmierci pośle mu dwóch braci, od których
otrzyma chrzest i zostanie zbawiony. Po latach, gdy św. Franciszek
umarł, ukazał się swoim braciom i posłał dwóch do sułtana, który otrzymał
od nich chrzest, zmarł w czasie choroby i został zbawiony.
Rozdział 25
Jak święty Franciszek uzdrowił cudownie trędowatego na duszy i ciele.
I co mu rzekła dusza jego, ulatując do nieba
Św. Franciszek starał się z wszystkich sił
naśladować we wszystkim Chrystusa. Nakazał swoim braciom, aby służyli
trędowatym. W szpitalu, w którego pobliżu mieszkał św. Franciszek,
znajdował się pewien nieznośny, zuchwały trędowaty, który zachowywał się, jakby
był opętany przez czarta. Bluźnił nawet przeciwko Chrystusowi i Jego
Matce. Bracia postanowili zaniechać opieki nad nim i powiadomili o tym
św. Franciszka. Św. Franciszek udał się do niego i pozdrowił go,
a poznawszy, że jest opętany przez złego ducha, modlił się za niego i obiecał
mu służyć. Trędowaty nakazał mu myć się całego, a każde miejsce na ciele,
którego dotknął św. Franciszek, zaczęło się goić i zdrowieć.
Trędowaty, widząc, że wraca do zdrowia, poczuł żal za grzechy i wyznał ze
skruchą swą winę. Św. Franciszek podziękował Bogu za cud i udał się
do dalekich krajów. Gdy uzdrowiony z trądu zachorował na inną chorobę
i zmarł w świętości, jego dusza ukazała się św. Franciszkowi,
aby mu podziękować.
Rozdział 26
Jak święty Franciszek nawrócił trzech zbójców, tak że zostali braćmi.
I o wzniosłym widzeniu jednego z nich, który został bratem
przeświętym
Pewnego razu św. Franciszek szedł puszczą Borgo di San
Sepolcro. Gdy przechodził grodem Monte Casale, przystąpił do niego młody,
wytworny szlachcic, który chciał wstąpić do Zakonu. Św. Franciszek wątpił,
czy podoła trudom, lecz młodzieniec uparł się i św. Franciszek pobłogosławił
go, przyjął do Zakonu i nadał imię brata Anioła, a w niedługim
czasie uczynił gwardianem klasztoru Monte Casale.
W tym czasie grasowało w okolicy trzech
zbójców. Pewnego razu przybyli do klasztoru i prosili brata Anioła, by im
dał jeść, on zaś ich przepędził. Św. Franciszek zganił go za to, mówiąc,
że grzeszników nawraca się łagodnością a nie naganami i rozkazał mu
wziąć sakwę z chlebem i dzbanek wina, znaleźć zbójców, ofiarować je
im, uklęknąć przed nimi i wyznać im swą winę, a później poprosić
pokornie, aby nie czynili już więcej zła. Gwardian poszedł wypełnić rozkaz, a św. Franciszek
zaczął prosić Boga, by skruszył serca zbójców. Zbójcy, spożywszy jałmużnę,
zaczęli żałować swych win i udali się do św. Franciszka. Św. Franciszek
zatrzymał ich i obiecał im wyprosić dla nich miłosierdzie Boże. Zbójcy
wyrzekli się czarta i zostali przyjęci do Zakonu. Dwaj z nich żyli
niedługo i poszli do raju. Trzeci oddał się pokucie i przez 15 lat
bez przerwy pościł trzy dni w tygodniu o chlebie i wodzie,
chodził zawsze bosy, w jednej szacie i nie sypiał nigdy po jutrzni.
W międzyczasie umarł św. Franciszek. Pewnej
nocy, po jutrzni, brata trwającego w pokucie opadła pokusa snu, której nie
mógł się oprzeć. Nie mogąc jej zwalczyć, położył się na łóżku. Ledwo położył
głowę, duchem przeniósł się na wysoką górę, a anioł, który go wiódł,
strącił go w przepaść. Gdy leżał na ziemi, anioł kazał mu wstać i przebiec
boso wielką równinę pełną raniących kamieni, cierni i ostów, a na
końcu wejść do płonącego pieca. W piecu spotkał człowieka całego w ogniu
i jego żonę, którzy oszukiwali na sprzedawanym zbożu. Następnie anioł
zawiódł go do wąskiego i śliskiego mostu, pod którym płynęła straszliwa
rzeka pełna węży, smoków i skorpionów. Anioł wiódł go bezpiecznie do
środka mostu, a potem odleciał. Brat prosił więc Boga żarliwie
o miłosierdzie i poczuł, że rosną mu skrzydła. Po trzykrotnej próbie
wzleciał aż do miejsca, w którym przebywał anioł. Odźwierny udał się po
św. Franciszka, który rozpoznał w nim jednego z braci.
Zapowiedział, że musi wrócić jeszcze do świata, aby się przygotować, a po
siedmiu dniach zostanie wzięty do nieba. Tak też się stało.
Rozdział 27
Jak święty Franciszek nawrócił w Bolonii dwóch szkolarzy, że stali
się braćmi. I jak później jednego z nich uwolnił od wielkiej pokusy.
Gdy św. Franciszek przybył do Bolonii, cały lud
miejski wybiegł, aby go zobaczyć. Wówczas natchnął go Duch Święty i wygłosił
kazanie, po którym wielu ludzi się nawróciło. Pośród nich było dwóch żaków ze
szlachetnego rodu, pochodzących z Marchii Ankońskiej. Nazywali się
Pellegrino i Rinieri. Obaj przybyli do św. Franciszka, pragnąc wstąpić
do Zakonu. Tak też się stało. Brat Pellegrino szedł drogą pokory i stał
się jednym z najdoskonalszych braci. Brat Rinieri służył pobożnie braciom,
żyjąc w wielkiej świętości i pokorze. Stał się zaufanym św. Franciszka
i został ustanowiony ministrem zakonnej prowincji Marchii Ankońskiej. Po
pewnym czasie Bóg dopuścił na niego wielką pokusę, dlatego umartwiał się dniami
i nocami, lecz to nie pomagało. Pogrążony w rozpaczy, udał się do św. Franciszka.
Św. Franciszek przebywał wówczas, bardzo chory, w pałacu biskupa
w Asyżu. Polecił więc bratu Leonowi i bratu Maciejowi, aby uściskali
brata Rinieri i powiedzieli mu, że spośród wszystkich braci kocha go
najbardziej. Brat Rinieri odczuł pociechę i udał się osobiście do miejsca,
gdzie św. Franciszek leżał chory. Św. Franciszek wstał, wyszedł mu na
spotkanie, pobłogosławił go i ucałował, a pokusa natychmiast opuściła
brata Rinieri.
Rozdział 28
O zachwyceniu, które naszło brata Bernarda, tak, że od jutrzni aż do
dziewiątej nieświadom był siebie
Zdarzyło się pewnego razu, że słuchając mszy brat
Bernard tak utonął w zachwycie, że nie spostrzegł chwili podniesienia, nie
ukląkł ani nie zdjął kaptura. Stał nieruchomo od jutrzni aż do dziewiątej. Od
tego czasu dążył myślą do skarbu niebiańskiego i przez 15 lat chodził
z myślą i twarzą wzniesioną do nieba, a przy stole nigdy nie
jadał do syta. W ten sposób doszedł do wielkiej światłości rozumu, gdyż
jego umysł wyzwolił się od wszelkich rzeczy ziemskich.
Rozdział 29
Jak diabeł w postaci Ukrzyżowanego zjawił się kilkakrotnie bratu
Rufinowi, mówiąc mu, że dobro, które czyni, na próżno czyni, bowiem nie jest
z wybranych do żywota wiecznego. Jak święty Franciszek dowiedział się o tym
z natchnienia Bożego i dał poznać bratu Rufinowi błąd jego, w który
wierzył
Brat Rufin, człowiek wielkiej świętości, był pewnego
razu silnie kuszony w duszy. Diabeł szepnął mu, że jest potępiony i nieprzeznaczony
do życia wiecznego. Brat Rufin wstydził się powiedzieć o tym św. Franciszkowi.
Szatan zaczął go nękać zjawami. Ukazał mu się raz w postaci Ukrzyżowanego
i oznajmił mu, że każdy, kto idzie za św. Franciszkiem, jest
potępiony. Po tych słowach brat Rufin stracił wiarę i miłość do św. Franciszka.
Duch Św. objawił św. Franciszkowi to wszystko, a ten posłał do
niego brata Macieja, który uwiadomił mu, że czart go oszukał i poprowadził
do św. Franciszka. Św. Franciszek wykazał jasno, że pokusa pochodzi
od czarta. Skruszony brat Rufin zaczął płakać i wyznał swą winę. Gdy
wrócił do swej celi, znów zjawił mu się nieprzyjaciel w postaci Chrystusa,
ale brat Rufin nie dał mu się już zwieść i rozgniewany diabeł czmychnął
wśród takiej burzy, że runęły z łoskotem wielkie zwaliska kamieni, które
skrzesały wielki ogień w dolinie. Wówczas brat Rufin ponownie udał się do
św. Franciszka i wyznał swoją winę. Św. Franciszek umocnił go
słowami i odesłał do celi. Gdy trwał na modłach, zjawił mu się Chrystus i ogrzał
jego duszę miłością Boską. Odtąd brat Rufin stał się zupełnie innym
człowiekiem, dniem i nocą pogrążonym w zachwycie i świętości.
Rozdział 30
O pięknym kazaniu, które miał w Asyżu święty Franciszek i brat
Rufin, kiedy kazali nago
Brat Rufin, pogrążony w ustawicznym rozpamiętywaniu
Boga, stał się prawie niemy. Św. Franciszek wysłał go do Asyżu, aby
wygłosił kazanie. Brat Rufin błagał go, aby go nie posyłał, lecz
św. Franciszek w imię świętego posłuszeństwa rozkazał mu pójść nago,
jedynie w spodniach, do Asyżu i wygłosić w kościele kazanie do
ludu. Brat Rufin usłuchał św. Franciszka i uczynił tak, jak mu
nakazał. Ludzie śmiali się z niego, tymczasem św. Franciszek również
rozebrał się i dołączył do brata Rufina. Asyżanie wyśmiewali ich obu,
sądząc, że oszaleli z nadmiaru pokuty. Gdy jednak św. Franciszek
wszedł nago na kazalnicę i wygłosił kazanie, wszyscy zaczęli płakać w pobożności
i skrusze. Wówczas bracia odziali się i wrócili do klasztoru
Porkuncjuli, chwaląc Boga.
Rozdział 31
Jak święty Franciszek znał najdokładniej tajemnice sumienia wszystkich
braci swoich
Św. Franciszek jako dobry pasterz znał wszystkie
zasługi i cnoty swoich towarzyszy i wiedział o ich błędach,
dlatego umiał pomóc każdemu, np. upokarzając pysznych, wywyższając
pokornych, ganiąc błędy i chwaląc cnoty. Pewnego razu rozmawiał z rodziną
o Bogu, ujrzał brata Rufina wychodzącego z lasu i zapytał
towarzyszy, jak sądzą, która dusza jest najświętsza na ziemi. Odpowiedzieli mu,
że jego, lecz św. Franciszek rzekł, że jest on najniegodniejszym i najpodlejszym
człowiekiem na świecie, zaś Bóg objawił mu, że jedną z trzech
najświętszych jest dusza brata Rufina. Nigdy jednak słów tych nie wymawiał przy
bracie Rufinie.
Rozdział 32
Jak brat Maciej zyskał od Chrystusa cnotę pokory
Towarzysze św. Franciszka starali się z wszystkich
sił być ubodzy w dobra materialne, a bogaci w cnoty. Pewnego
razu bracia rozmawiali o Bogu i jeden z nich opowiedział o człowieku,
który posiadł nadzwyczajną pokorę, która go uświęciła. Słysząc to, brat Maciej
zapłonął pragnieniem cnoty pokory. Odtąd żył ustawicznie zamknięty w celi,
umartwiając się postami, czuwaniem, modłami i płaczem. Gdy spędził w ten
sposób wiele dni, wszedł raz do lasu na modlitwę i usłyszał głos Chrystusa,
który obdarował go łaską pokory. Odtąd brat Maciej żył zawsze w radości.
Stawszy się najpokorniejszym, uważał się za najmniejszego wśród ludzi na
świecie.
Rozdział 33
Jak święta Klara z rozkazu papieża błogosławiła chleb, który był na
stole, i jak na każdym chlebie zjawił się znak krzyża świętego
Św. Klara była tak święta, że nawet papież często ją
odwiedzał. Pewnego razu św. Klara poprosiła Ojca Świętego, aby
pobłogosławił chleb, lecz on nakazał jej uczynić to samej. Św. Klara
odrzekła, że nie jest tego godna, wówczas papież odwołał się do świętego
posłuszeństwa. Gdy św. Klara pobłogosławiła pobożnie chleby, na wszystkich
pozostałych ukazał się wyryty pięknie znak krzyża. Ojciec Święty, widząc cud,
pobłogosławił św. Klarę.
W klasztorze przebywała wówczas siostra Ortolana
(matka św. Klary) i siostra Agnieszka (siostra św. Klary) oraz
wiele innych mniszek. Św. Franciszek przysyłał im wielu chorych, a one
swoimi modłami i znakiem krzyża świętego wracały im zdrowie.
Rozdział 34
Jak święty Ludwik, król francuski, przybył osobiście w postaci
pielgrzyma do Perugii odwiedzić świętego brata Idziego
Św. Ludwik, król Francji, wyruszył na pielgrzymkę
w miejsce święte. Postanowił odwiedzić słynącego ze świętości brata
Idziego w Perugii. Przybywszy do klasztoru, pytał o brata Idziego,
nie mówiąc, kim jest. Bóg objawił bratu, że to król Francji i przywitali
się z największą czcią i poufałością. Gdy św. Ludwik udał się
w dalszą podróż, jeden z braci zapytał brata Idziego, kim był ów gość
i dlaczego nie zamienili ze sobą ani słowa. Brat Idzi wyjaśnił, że za
sprawą Boga patrzyli w swoje serca i poznali więcej niż mogliby
wyrazić językiem.
Rozdział 35
Jak święta Klara, będąc chora, w noc Narodzenia Bożego cudownie
przez świętego Franciszka do kościoła zaniesiona, słuchała nabożeństwa
Gdy św. Klara była chora i nie mogła
uczestniczyć w nabożeństwach w kościele, nadeszła uroczystość Bożego
Narodzenia. Nie mogła doznać pociechy duchowej, lecz jej Oblubieniec, Jezus
Chrystus, zaniósł ją cudem do kościoła św. Franciszka, a później
z powrotem na łoże.
Rozdział 36
Jak święty Franciszek tłumaczył bratu Leonowi piękne widzenie jego
Pewnego razu, w czasie choroby św. Franciszka,
usługiwał mu brat Leon. Modląc się przy łożu chorego, miał widzenie, w którym
ujrzał ogromną, rwącą rzekę, w której utonęło kilku braci niosących ciężary,
a inni, lśniący ubóstwem, przeszli na drugą stronę bezpiecznie. Św. Franciszek
wyjaśnił mu, że ci, którzy utonęli, to bracia nieprzestrzegający ślubów
zakonnych, zwłaszcza ubóstwa, natomiast ci, którzy przeszli bezpiecznie, to
bracia, którzy chętnie noszą jarzmo ubóstwa i posłuszeństwa i będą
zbawieni.
Rozdział 37
Jak Jezus Chrystus na prośbę świętego Franciszka pozwolił nawrócić się
i zostać bratem bogatemu i szlachetnemu rycerzowi, który okazywał
świętemu Franciszkowi cześć i hojność wielką
Św. Franciszek przybył pewnego razu do domu możnego
szlachcica i został przyjęty wraz z towarzyszem z wielką czcią.
Ów szlachcic oddał się i swoje mienie na jego usługi. Św. Franciszek
uznał, że człowiek ten dobry byłby dla Zakonu, dlatego po powrocie do klasztoru
zaczął prosić Boga, aby zechciał zostać bratem. Bóg wszczepił to pragnienie w serce
szlachcica i św. Franciszek udał się do jego domu. Będąc blisko,
zaczął modlić się, a szlachcic ujrzał go w wielkiej światłości i wzniesionego
nad ziemią. Pobiegł do niego, ukląkł u jego stóp i prosił o przyjęcie
do klasztoru. Według rady św. Franciszka rozdał swe mienie ubogim, wstąpił
do Zakonu i żył w wielkiej pokucie i świętości.
Rozdział 38
Jak święty Franciszek poznał w duchu, że brat Eliasz był potępiony
i miał umrzeć poza Zakonem; i jak przeto, na prośby brata Eliasza,
modlił się zań do Chrystusa i został wysłuchany
Pewnego razu Bóg objawił św. Franciszkowi, że
brat Eliasz był potępiony i miał umrzeć poza Zakonem. Wówczas św. Franciszek
poczuł do niego odrazę. Brat Eliasz błagał go ze łzami o modlitwę, aby Bóg
zmienił swój wyrok. Św. Franciszek ulitował się nad nim i modlił się
za niego pobożnie, aż poznał w objawieniu, że ostatecznie dusza brata
Eliasza nie będzie potępiona, lecz na pewno wystąpi on z Zakonu i umrze
poza nim. Gdy król Sycylii, Fryderyk II, powstał przeciw Kościołowi i został
wyklęty przez papieża, brat Eliasz przyłączył się do niego i stał się
buntownikiem. Został także wyklęty przez papieża i pozbawiony szaty
zakonnej. Gdy był obciążony klątwą, ciężko zachorował. Wówczas poszedł go
odwiedzić jeden z jego rodzonych braci, brat laik. Zapytał, jak może mu
pomóc, a brat Eliasz odrzekł, że jest tylko jeden sposób – ubłaganie
papieża, aby w imię miłości Boga i św. Franciszka zdjął
z niego klątwę i oddał mu szatę zakonną. Brat udał się do Ojca
Świętego i prosił go pokornie o wyświadczenie łaski bratu Eliaszowi.
Z woli Boga papież pozwolił mu wrócić i zdjąć klątwę z brata
Eliasza oraz oddać mu szatę. Zastał brata Eliasza konającego i zdjął z niego
klątwę, a gdy oddał mu szatę, brat Eliasz skonał, a jego dusza
została zbawiona.
Rozdział 39
O cudownym kazaniu, które święty Antoni z Padwy, brat mniejszy,
miał przed konsystorzem
Św. Antoni z Padwy, namiestnik św. Franciszka,
wygłosił raz kazanie przed papieżem i kardynałami różnej narodowości.
Wszyscy obecni na konsystorzu, choć mówili różnymi językami, rozumieli wyraźnie
jego słowa i zdumieli się tym cudem.
Rozdział 40
O cudzie, którego Bóg dokonał, kiedy święty Antoni, bawiąc w Rimini,
kazał do ryb morskich
Chrystus, chcąc okazać wielką świętość św. Antoniego,
zawstydził raz niewiernych i heretyków. Otóż, gdy św. Antoni bawił
kiedyś w Rimini, gdzie było mnóstwo heretyków, przez wiele dni próbował nawrócić
ich na wiarę Chrystusową, lecz byli oni zatwardziali i oporni. Pewnego
dnia św. Antoni udał się z woli Bożej na brzeg rzeki niedaleko morza
i tam zaczął głosić kazanie do ryb. Przypłynęło ich do brzegu takie
mnóstwo, że nigdy nie widziano ich w takiej ilości. Wszystkie wychylały
głowy ponad wodę i patrzyły uważnie na twarz św. Antoniego. Gdy mówił
do nich, chwaliły Boga tak, jak umiały. Ujrzawszy ten cud, skruszeni heretycy
padli do nóg św. Antoniego, by słuchać jego słów i wszyscy się
nawrócili.
Rozdział 41
Jak czcigodny brat Szymon od wielkiej pokusy uwolnił brata, który z jej
powodu chciał wystąpić z Zakonu
Do Zakonu przybył młodzieniec z Asyżu imieniem
Szymon. Całe jego życie było zwierciadłem świętości. Pewnego razu rozmawiał o Bogu
z bratem Jakubem z Massy przez całą noc, aż do rana. Gdy brat Szymon
tonął w Bogu, stawał się nieczuły na świat. Jeden z braci, chcąc się
raz przekonać, czy tak jest rzeczywiście, położył mu na bosej nodze węgiel
z ogniska. Brat Szymon nie poczuł nic, a węgiel nie pozostawił śladu
na jego nodze.
Dzięki jego pobożnym rozmowom nawrócił się raz
młodzieniec z San Sewerino i wstąpił do Zakonu. Jednak czart podżegał
go silną pokusą cielesną i postanowił wrócić do świata. Wówczas brat
Szymon zaczął mówić mu o Bogu w taki sposób, że pokusa go opuściła.
Po pewnym czasie jednak wróciła, a brat Szymon znów ją wygnał. Gdy stało
się tak kilkakrotnie, nadeszła największa pokusa, silniejsza niż zwykle. Brat
Szymon z wielkiego współczucia zaczął się modlić i Duch Święty go
wysłuchał. Młodzieniec został uwolniony od pokus na zawsze.
Gdy raz pojmano złoczyńcę, któremu miano wyłupić
oczy, brat Szymon błagał sędziego, by oszczędzono mu jedno oko, a drugie
wyłupiono jemu samemu. Gdy sędzia i rada ujrzeli żarliwość i miłosierdzie
brata Szymona, oszczędzili obu.
Gdy brat Szymon modlił się raz w lesie, stado
wron zaczęło przeszkadzać mu swym krzykiem. Wówczas rozkazał im w imię
Chrystusa odejść i nie wracać. Ptaki odleciały i nigdy nie powróciły
w tę okolicę.
Rozdział 42
O pięknych cudach, których Bóg dokonał przez braci świętych, brata
Bentiwolia, brata Piotra z Monticello i brata Konrada z Offidy;
i jak brat Bentiwolio przeniósł trędowatego czterdzieści mil w bardzo
krótkim czasie; i jak z innym rozmawiał święty Michał, a do
innego znowu przyszła Dziewica Maryja i położyła mu Synaczka na ręku
Prowincja Marchii Ankońskiej była kiedyś zdobna
świętymi i przykładnymi braćmi. Między innymi był święty brat Lucido
Stary, który płonął świętością. Drugim był brat Bentiwolio z San Sewerino,
którego brat Maciej widział, jak modląc się w lesie, wznosił się wysoko
w powietrzu. Skutkiem tego cudu brat Maciej został bratem mniejszym i był
takiej świętości, że zdziałał wiele cudów za życia i po śmierci.
Gdy brat Bentiwolio mieszkał raz sam w Trawe
Bonanti, służył pewnemu trędowatemu. Pewnego razu otrzymał od prałata rozkaz,
by odejść stamtąd i udać się do innego klasztoru. Nie chcąc opuścić
trędowatego, wziął go na barki i przeniósł 15 mil aż do Monte
Suncino. Drogę tę przebył od brzasku jutrzenki do wschodu słońca. Cud ten
wzbudził podziw i zdumienie w całym kraju.
Inny to brat Piotr z Monticello, którego brat
Serwodio z Urbino, gwardian starego klasztoru w Ankonie, widział
wzniesionego ciałem aż do stóp krucyfiksu kościelnego, przed którym się modlił.
Gdy ów brat Piotr odbywał raz post świętomichalski,
pewien młody brat ukrył się za ołtarzem i słyszał, jak brat Piotr
rozmawiał ze świętym Michałem Archaniołem.
Żył za tych czasów także święty brat Konrad z Offidy,
który mieszkał wraz z towarzyszami w klasztorze w Forano. Brat
ten udał się kiedyś do lasu na rozmyślania, a brat Piotr poszedł
potajemnie za nim. Brat Konrad zaczął się modlić i prosić Dziewicę Maryję,
aby wyjednała mu łaskę odczucia tej słodyczy, którą czuł św. Szymon,
dzierżąc na ręku Jezusa. Królowa Niebios wysłuchała brata Konrada, pojawiła się
przed nim i położyła mu na ręku swojego Syna. Doznał ogromnej pociechy, a wraz
z nim brat Piotr, który widział wszystko z ukrycia. Po powrocie do
klasztoru rzekł do brata Konrada, że wielkiej dziś doznał pociechy, a brat
Konrad prosił go, aby nie mówił o tym nikomu. Odtąd połączyła ich tak
wielka miłość, że wydawało się, jakby mieli jedno serce i jedną duszę.
Innym razem, w klasztorze Siruolo, brat Konrad
uzdrowił swoją modlitwą kobietę opętaną przez diabła.
Rozdział 43
Jak brat Konrad z Offidy nawrócił brata młodego, który dokuczał innym
braciom, i jak ów brat młody, pomarłszy, zjawił się rzeczonemu bratu
Konradowi, prosząc go, by modlił się zań. I jak ów modlitwą swoją wyzwolił
go od ogromnych mąk czyśćca
Brat Konrad z Offidy wiódł życie tak pobożne, że
Chrystus zaszczycił go w życiu i po śmierci licznymi cudami. Między
innymi, gdy przybył raz do klasztoru w Offidzie, napomniał młodego brata,
który zachowywał się dziecinnie i płocho, nie troszczył się o przepisy
reguły i przeszkadzał zgromadzeniu w nabożeństwie. Za sprawą łaski
Bożej brat Konrad uczynił z niego posłusznego, dobrego, pobożnego i cnotliwego.
Jednak, ku żalowi braci, ów młodzieniec umarł. Kilka dni potem jego dusza
zjawiła się bratu Konradowi, gdy modlił się pobożnie przed ołtarzem. Pozdrowił
go i rzekł, że nie jest potępiony, lecz cierpi ogromne męki czyśćca.
Poprosił brata Konrada, aby zmówił za niego kilka modlitw. Brat Konrad modlił
się dotąd, aż dusza młodego brata oznajmiła mu, że jest już wolna od męki i idzie
do królestwa niebieskiego. Wtedy brat Konrad opowiedział o tym wydarzeniu
towarzyszom, aby sprawić im radość i pociechę.
Rozdział 44
Jak bratu Piotrowi zjawiła się Matka Chrystusa i święty Jan
Ewangelista i rzekli mu, kto z nich dwojga bardziej bolał nad męka
Pańską
W czasie, gdy w dzielnicy ankońskiej, w klasztorze
Forano, mieszkali brat Konrad i brat Piotr, związali się serdeczną
miłością i każdą pociechę, użyczoną od Boga, odsłaniali sobie w miłości.
Pewnego razu, gdy brat Piotr modlił się i rozpamiętywał
najpobożniej mękę Chrystusa, naszło go pragnienie, aby dowiedzieć się, kto
najbardziej bolał nad męką Chrystusa: Jego Matka, św. Jan Ewangelista czy
św. Franciszek. Wówczas zjawiła mu się Dziewica Maryja ze św. Janem
Ewangelistą i św. Franciszkiem. Św. Jan rzekł, że oboje z Matką
Chrystusa boleli nad Jego męką ponad wszelkie stworzenia, lecz po nich
św. Franciszek najbardziej. Św. Jan chciał odziać brata Piotra szatą
chwały, lecz brat Piotr zaczął wołać brata Konrada i widzenie znikło.
Opowiedział bratu Konradowi wszystko i razem dziękowali Bogu.
Rozdział 45
O nawróceniu, cudach i śmierci świętego brata Jana z Penny
Gdy brat Jan z Penny był jeszcze chłopcem i szkolarzem
w prowincji Marchii, pewnej nocy zjawiło mu się piękne dziecko i kazało
mu udać się do Świętego Stefana, wysłuchać kazania i udać się w wielką
podróż. Młodzieniec przybył do Świętego Stefana i zastał tam mnóstwo ludzi
słuchających kazania brata Filipa, jednego z trzech pierwszych przybyłych
do Marchii Ankońskiej. Po skończonym kazaniu chłopak poszedł do brata Filipa i prosił
go o przyjęcie do Zakonu. Brat Filip kazał mu przyjść do Recanati w dniu
kapituły prowincjalnej. Poszedł więc i został przyjęty. Gdy minister
kapituły zapowiedział, że każdemu, kto zechce pójść do Prowansji dla zasługi
posłuszeństwa świętego, chętnie udzieli pozwolenia, doznał pragnienia, aby
pójść tam. Zwierzył się bratu Filipowi, a on wyjednał mu pozwolenie. Brat
Jan wyruszył w drogę, sądząc, że odbywszy ją, pójdzie do raju. Lecz z woli
Boga pozostał w tej prowincji 25 lat, żyjąc święcie i przykładnie,
ogromnie kochany przez ludzi.
Pewnego dnia modlił się i skarżył, że
pielgrzymka jego życia zanadto się przedłuża. Wówczas zjawił mu się Chrystus i pozwolił
mu prosić, o co zechce. Brat Jan odrzekł, że nie pragnie niczego poza
przebaczeniem grzechów i łaski oglądania Go. Chrystus wysłuchał jego prośby
i brat Jan został pocieszony.
Gdy do Marchii doszła sława jego świętości, generał
Zakonu nakazał mu powrót. Z radością wrócił, sądząc, że odbywszy tę podróż,
pójdzie do nieba, lecz w prowincji Marchii żył jeszcze 30 lat,
piastując urząd gwardiana. Wśród darów otrzymanych od Boga posiadał ducha
proroczego. Duchem tym rozpoznał pewnego razu, że jeden z nowicjuszy był
kuszony przez diabła i chciał wystąpić z Zakonu. Wezwał do siebie
nowicjusza i rzekł, że pragnie, by się wyspowiadał. Wcześniej opowiedział
mu całą jego pokusę i wyjawił, że Bóg udzieli mu tej łaski, iż nigdy nie
wystąpi z Zakonu i umrze w łasce Bożej. Wówczas ów nowicjusz
utwierdził się w dobrej woli i pozostawszy w Zakonie, stał się
świętym bratem. Pewnego razu, gdy brat Jan trwał na modłach, zjawił mu się
anioł i zwiastował mu, że jego droga dobiega już końca i że Bóg
pozwolił mu wybrać między jednym dniem czyśćca a siedmioma dniami na
ziemi. Brat Jan wybrał siedem dni męki na tym świecie i nagle zapadł na
różne choroby, lecz najbardziej dokuczał mu diabeł, który stał przed nim z kartą
zapisaną wszystkimi jego grzechami i mówił mu, że jest potępiony. Widząc
to, bracia posłali po starego brata Mateusza z Rubbiano. Przybył on w siódmym
dniu udręki brata Jana, który twierdził, że jest potępiony. Brat Mateusz
przypomniał mu o wielokrotnych spowiedziach, o służbie w Zakonie
i o nieskończoności miłosierdzia Bożego. Wówczas pokusa znikła i przyszła
pociecha. Brat Jan odesłał brata Mateusza, aby odpoczął, a wtedy przybył
Chrystus, uzdrowił go z wszelkiej słabości i zabrał do życia
wiecznego. Ciało brata Jana spoczywa w klasztorze Penna di Santo
Giovanni.
Rozdział 46
Jak brat Pacyfik, modląc się, ujrzał duszę brata Umile, brata swego,
idącą do nieba
W prowincji Marchii żyli w Zakonie po śmierci
św. Franciszka dwaj bracia: brat Umile i brat Pacyfik, którzy byli
ludźmi ogromnej świętości i doskonałości. Brat Umile mieszkał w klasztorze
w Soffiano i tam umarł, a brat Pacyfik żył w innym
zgromadzeniu, w odległym klasztorze. Pewnego razu brat Pacyfik, modląc się
raz w odludnym miejscu, widział duszę brata Umile idącą prosto do nieba.
Kilka lat później brat Pacyfik został przeniesiony do klasztoru w Soffiano.
Na prośbę panów z Buforte, bracia zamienili ów klasztor na inny i przenieśli
przy tym szczątki świętych braci, którzy tam pomarli. Brat Pacyfik zabrał kości
brata Umile, obmył je winem, owinął białym obrusem, całował je z czcią i płakał.
Inni bracia dziwili się temu, bo sądzili, że opłakiwał swojego brata z miłości
cielesnej i świeckiej oraz, że jego szczątkom okazywał więcej czci niż
szczątkom pozostałych braci. Brat Pacyfik wyjaśnił im, że uczynił tak dlatego,
że widział duszę brata ulatującą wprost do nieba, dlatego jest pewny, że kości
jego są święte.
Rozdział 47
O tym bracie świętym, któremu zjawiła się Matka Chrystusa, kiedy był
chory, i przyniosła mu trzy puszki powideł
W klasztorze w Soffiano był niegdyś brat wielkiej
świętości i łaski. Gdy duchem wznosił się do Boga, przylatywały do niego
ptaki, siadały mu na głowie, rękach i ramionach i cudnie śpiewały.
Był wdzięczny i mądry, tak, że wydawał się raczej aniołem a nie
człowiekiem. Pod koniec życia zachorował śmiertelnie i nie chciał przyjmować
leków, całą nadzieję pokładając w Jezusie Chrystusie i jego Matce.
Gdy leżał raz w łożu, zjawiła mu się Dziewica Maryja z mnóstwem
aniołów i świętych dziewic i zbliżyła się do niego. Obok Niej stały
trzy święte dziewice, które trzymały w rękach puszki powideł o niezmiernej
woni i słodyczy. Maryja Dziewica podała choremu łyżkę powideł i odczuł
pokrzepienie i rozkosz. Maryja podała mu je kilkakrotnie, aż pożegnała go
i odeszła, pozostawiwszy obietnicę, że wkrótce zawiedzie go do królestwa
Syna. Pocieszony i pokrzepiony lekarstwem brat żył jeszcze kilka dni, syty
i silny, bez innego pokarmu, aż rozmawiając wesoło z braćmi, opuścił
ten żywot w wielkiej radości.
Rozdział 48
Jak brat Jakub z Massy widział w widzeniu wszystkich braci
mniejszych na świecie w postaci drzewa i poznał cnotę, zasługi i błędy
każdego z nich
Brat Jakub z Massy był takiej świętości, że brat
Idzi z Asyżu, brat Marek z Montino, brat Jałowiec i brat Lucido
mawiali o nim, że nie ma na świecie nikogo bliższego Bogu. W czasie,
gdy brat Jan z Parmy był przełożonym Zakonu, brat Jakub tonął zachwytem
w Bogu przez trzy dni, zupełnie bez czucia cielesnego. Bóg objawił mu, co
ma stać się z Zakonem. Widział w widzeniu piękne drzewo, którego
korzeń był ze złota, a owocami byli bracia mniejsi. Główne jego konary
odpowiadały liczbą prowincjom Zakonu, a każdy konar miał tylu braci, ilu
ich było w prowincji wyobrażanej przez tę gałąź. Na szczycie środkowej gałęzi
tego drzewa był brat Jan z Parmy, a na końcach gałęzi byli
ministrowie wszystkich prowincji. Później ujrzał siedzącego na tronie Chrystusa,
który wołał ku sobie św. Franciszka. Dał mu kielich pełen ducha żywota i posłał
go, aby dał pić z niego swoim braciom, bowiem podniesie się przeciwko nim
duch szatana. Wówczas św. Franciszek zaczął podawać kielich żywota swoim braciom.
Ci, którzy wzięli go z należytą czcią i wypili do dna, stali się
świetlani jak słońce, zaś ci, którzy nie ujęli kielicha pobożnie i wszystko
rozlali, stali się ciemni i niekształtni. Niektórzy wypili część, a część
rozlali i byli częściowo świetlani, a częściowo mroczni. Ponad
wszystkich jaśniał brat Jan z Parmy i w nieskończonym świetle
Boski poznał, że przeciw drzewu ma się podnieść złowieszcza burza i połamać
jego gałęzie. Brat Jan opuścił wierzchołek gałęzi i ukrył się w pniu
drzewa, a jeden z braci, który wypił część kielicha, wstąpił na jego
miejsce. Jego paznokcie stały się żelazne i ostre jak brzytwy i ruszył
na brata Jana, aby go skrzywdzić. Brat Jan polecił się Chrystusowi, który kazał
św. Franciszkowi pozbawić brata pazurów ognistym kamieniem. Gdy św. Franciszek
uczynił to, zerwała się wichura i wstrząsnęła drzewem, z którego
spadli wszyscy bracia. Pierwsi spadli ci, którzy rozlali cały kielich ducha
żywota i porwali ich diabli w miejsce udręki. Brat Jan i ci,
którzy wypili cały kielich, zostali przeniesieni przez aniołów do miejsca
wiecznej światłości.
Rozdział 49
Jak Chrystus zjawił się bratu Janowi z Alwerno
Wśród innych mądrych i świętych braci żył
w prowincji Marchii czcigodny i święty brat z Fermo, który
mieszkał długi czas w klasztorze Alwerno i tam dokonał żywota, dlatego
zwał się bratem Janem z Alwerno. Gdy był chłopakiem świeckim, całym sercem
pożądał drogi pokuty. Od dziecka nosił kolczasty pancerz i obręcz żelazną
na ciele i zachowywał wielką wstrzemięźliwość. Gdy przebywał z kanonikami
ze Świętego Piotra w Fermo, towarzysze jego zabrali mu pancerz i na
różne sposoby udaremniali mu jego wstrzemięźliwość. Umyślił zatem porzucić ten
świat i oddać się w ramiona Ukrzyżowanego w szacie św. Franciszka.
Tak też uczynił. Przyjęty dzieckiem do Zakonu stał się tak uduchowiony, że
tonął w łasce Boskiej, doznawał cudownych pociech i odwiedzin
Boskich. Jednak spodobało się Bogu odebrać mu ów płomień miłości Boskiej
i pozbawić wszelkiej pociechy duchowej. Brat Jan pozostał niepocieszony i zbolały.
W wielkiej trwodze snuł się po lesie, wzywając Oblubieńca swej duszy, ale
w żaden sposób nie mógł odnaleźć Jezusa. W czasie tej udręki trwał w ustawicznym
błaganiu Boga, aby ulitował się nad nim. Bóg uznał, że dość go już doświadczył
i pewnego razu bratu Janowi zjawił się Chrystus. Błagał Go żarliwie o miłosierdzie,
aż otworzył swe ramiona i słodko go uściskał. Promienie wychodzące z piersi
Zbawiciela rozjaśniły las, a bratu Janowi duszę i serce. Chrystus
wysłuchał go i wrócił mu łaskę Boską i błogosławioną radość. Odtąd
z jego ust wychodziły słowa cudowne, które zbierały żniwo wśród dusz
słuchających. Tłumaczył jasno najbardziej zawiłe i wzniosłe zagadnienia,
czym zdumiewał papieża, kardynałów, króla, baronów, mistrzów i doktorów.
Rozdział 50
Jak brat Jan z Alwerno, odprawiając mszę w dzień Wszystkich
Świętych, widział dusz mnogo wyzwolonych z czyśćca
Gdy brat Jan z Alwerno odprawiał raz w dzień
zaduszny mszę za dusze zmarłych, ujrzał nagle, jak niezliczone dusze wychodzą z czyśćca
i wstępują do nieba przez zasługę męki Chrystusa, który co dzień ofiaruje
się za żywych i umarłych w najświętszej Hostii.
Rozdział 51
O świętym bracie Jakubie z Fallerone; i jak po swojej śmierci
zjawił się bratu Janowi z Alwerno
Gdy brat Jakub z Fallerone był ciężko chory w klasztorze
w Moliano, w dzielnicy Fermo, brat Jan z Alwerno, który
przebywał w klasztorze w Massie, usłyszał o jego chorobie.
Zaczął modlić się za niego. Trwając w modłach, ujrzał w powietrzu
wielkie wojsko aniołów i świętych, a wśród nich chorego brata Jakuba,
św. Franciszka, brata Lucida Świętego, brata Mateusza Starego z Monte
Rubbiano i wielu innych braci. Gdy patrzył na nich, doznał objawienia, że
chory brat umrze i będzie zbawiony, lecz najpierw musi oczyścić się w czyśćcu.
Gdy ocknął się z widzenia, opuścił klasztor i poszedł odwiedzić brata
Jakuba z Moliano. Zastał go ciężko chorego i pocieszył obietnicą
zbawienia. Brat Jakub przyrzekł mu ukazać się po śmierci, jeśli Bóg zezwoli
i opuścił żywot z radosnym obliczem. Brat Jan wrócił do klasztoru
w Massie i czekał na spełnienie obietnicy. Polecił duszę brata Jakuba
Chrystusowi, który mu się zjawił z orszakiem aniołów i świętych
i został wysłuchany. Chrystus uwolnił brata Jakuba od męki czyśćca i jego
dusza zjawiła się bratu Janowi, który doznał ogromnej pociechy. Brat Jakub
umarł w klasztorze w Moliano, gdzie przez jego zasługi dobroć Boska zdziałała
po jego śmierci wiele cudów.
Rozdział 52
O widzeniu brata Jana z Alwerno, w którym poznał porządek
Trójcy Świętej
Brat Jan z Alwerno wyrzekł się wszystkich radości
doczesnych i w Bogu położył całą swoją nadzieję. Przed uroczystością
narodzenia Chrystusa Duch Święty rozpłomienił jego duszę. Odczuł także nadzieję
zbawienia. Doznał potem cudownych odwiedzin i pociech Bożych. Pewnej nocy
poznał jasno i pojął jednego Boga w trzech osobach i trzy Osoby
w jednym Bogu, a także nieskończoność Jego miłości.
Rozdział 53
Jak brat Jan z Alwerno, mszę odprawując, padł niby martwy
Pewnego razu, pierwszej nocy po oktawie świętego Wawrzyńca
i w ciągu oktawy Wniebowzięcia Matki Najświętszej, brat Jan z Alwerno
udał się po jutrzni do ogrodu, aby rozpamiętywać mękę Chrystusa i przygotować
się do odprawienia mszy. W swej żarliwości ducha został oświecony przez
Ducha Świętego we wzniosłych i głębokich tajemnicach najwyższego
sakramentu. Gdy udał się do kościoła i rozpoczął mszę, wciąż rosła w nim
miłość Chrystusa i bał się, by z powodu tej żarliwości nie musiał
zaniechać mszy. Doszedłszy do konsekracji, żadną miarą nie mógł dalej mszy
odprawiać, gdyż widział Chrystusa z mnóstwem aniołów i nie mógł
znieść Jego majestatu. Widząc to, bracia zbliżyli się do ołtarza, wielu z nich
płakało z pobożności. Po pewnym czasie w Hostii ukazał się Jezus
Chrystus i brat Jan tak zapamiętał się w zachwycie, że byłby padł na
ziemię, gdyby nie podtrzymał go gwardian. Obecni w kościele zanieśli go do
zakrystii jak martwego i w tym stanie leżał aż do trzeciej.