piątek, 30 października 2020

200. Śpieszmy się

W gąszczu codziennych spraw i trudności, w świadomości upływającego czasu budzi się w człowieku zaduma nad przemijaniem. Co roku odwiedzamy cmentarze, które stały się miejscem ostatecznego spoczynku bliskich nam osób, które żyły i odeszły przed nami.

Wspominamy dziadków, rodziców, siostry, braci, dzieci, przyjaciół, nauczycieli, sąsiadów, żołnierzy, bohaterów… Czasami przystajemy nad bezimiennymi, opuszczonymi lub zapomnianymi mogiłami. Palimy symboliczne znicze, wspominamy, myślimy o tym, czego nie zdążyliśmy naszym zmarłym powiedzieć, ofiarujemy za nich modlitwy.

Tym, co sprawia, że wciąż są wśród nas obecni nie tylko w Święto Zmarłych, są MIŁOŚĆPAMIĘĆ. Wyrazem tej pamięci są między innymi wiersze poświęcone ludziom, których już z nami nie ma. Jeżeli nawet pozostajemy w tym trudnym czasie w domach, wciąż możemy złożyć im hołd. Zapraszamy do zapoznania się z refleksyjną poezją utrwalająca świadectwo ich istnienia – są one najdobitniejszym wyrazem miłości.

 


Jan Brzechwa, Dzień Zaduszny

Kiedy miedzianą rdzą

pożółkłych jesiennych liści więdną obłoki,

zgadujemy, czego od nas obłoki chcą,

smutniejące w dali swojej wysokiej.

 

Na siwych puklach układa się babie lato,

na grobach lampy migocą umarłym duszom,

już niedługo, niedługo czekać nam na to,

już i nasze dusze ku tym lampom wkrótce wyruszą.

 

Jeżeli życie jest nicią – można przeciąć tę nić,

i odpłynąć na obłoku niby na srebrnej tratwie...

Ach, jak łatwo, ach, jak łatwo byłoby żyć,

gdyby nie żyć było jeszcze łatwiej!

 


Helena Bechlerowa, Święto Zmarłych

Na cmentarzu płomyki złote

i groby w chryzantemach.

Ludzie przyszli tu z myślą o tych,

których już nie ma.

 

Wspominają drogie imiona,

zasłaniają lampki przed wiatrem,

dla tych bliskich wieńce zielone

i bukiety jesienne pełne kwiatów.

 


Władysław Broniewski, Zaduszki

 

W dniu Zaduszek, w czas jesieni,

odwiedzamy bliskich groby,

zapalamy, zasmuceni,

małe lampki – znak żałoby.

 

Światła cmentarz rozjaśniły,

że aż łuna bije w dali,

lecz i takie są mogiły,

gdzie nikt lampki nie zapali.

 


Joanna Kulmowa, W Zaduszki

 

To jest pamięć i tutaj świeczka.

Tutaj napis i kwiat pozostanie.

Ale zmarły gdzie indziej mieszka

na wieczne odpoczywanie.

 

Na cmentarzu

klony na wietrze

drozdy w jaśminach skoczne

a na końcu alei mrocznej

świeci jasna wysoka przestrzeń.

 

Smutek to jest mrok po zmarłych tu

ale dla nich są wysokie jasne światy.

Zapal świeczkę.

Westchnij.

Pacierz zmów.

Odejdź pełen jasności skrzydlatej.

 


Jan Twardowski, Śpieszmy się

 

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

zostaną po nich buty i telefon głuchy

tylko to co nieważne jak krowa się wlecze

najważniejsze tak prędkie że nagle się staje

potem cisza normalna więc całkiem nieznośna

jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy

kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.

 

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna

zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście

przychodzi jednocześnie jak patos i humor

jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej

tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu

jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon

żeby widzieć naprawdę zamykają oczy

chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć

kochamy wciąż za mało i stale za późno

 

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze

a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

 

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości

czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.


 

Jan Twardowski, Żal

 

Żal że się za mało kochało

że się myślało o sobie

że się już nie zdążyło

że było za późno

 

choćby się teraz biegało

w przedpokoju szurało

niosło serce osobne

w telefonie szukało

słuchem szerszym od słowa

 

choćby się spokorniało

głupią minę stroiło

jak lew na muszce

 

choćby się chciało ostrzec

że pogoda niestała

bo tęcza zbyt czerwona

a sól zwilgotniała

 

choćby się chciało pomóc

własną gęba podmuchać

na rosół za słony

 

wszystko już potem za mało

choćby się łzy wypłakało

nagie niepewne

 


Julia Hartwig, Gorzkie żale

 

trzeba ich opłakać

bo trzeba nam tych łez

trzeba ich opłakać

bo tak od wieków przystało

 

Ale tak naprawdę

oni tych łez nie potrzebują

 

Patrzą na nas z góry

i mówią dobrze dobrze

 

kiedy widzą

że wydobywamy z siebie naszą dzielność

 


Hanna Łochocka, Płoną świeczki

 

Dzień jesienny tak cicho

Jak liść zżółkły opada;

Złoto ma z października

Smutek ma z listopada.

 

I w ten smutek złotawy,

I w ten płomyk zamglony

Przybrały się Zaduszki

Jak w przejrzyste welony.

 

Płoną świeczek szeregi,

Płoną świeczek tysiące,

Powiewają płomyki

Zamyślone i drżące.

 

Więc płomykiem jak dłonią,

Dłonią ciepłą i jasną,

Pozdrawiamy tych wszystkich,

Których życie już zgasło.


(Źródło fotografii: pixabay.com)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz