poniedziałek, 23 marca 2020

111. Światowy Dzień Poezji



21 marca świat świętuje Międzynarodowy Dzień Poezji.
Z tej okazji zachęcamy do czytania i zachwycania się utworami poetyckimi.
Dla zachęty publikujemy wiersze największych polskich poetów o wiośnie.


Jan Brzechwa – Wiosna

Jeśli przyjdzie kiedykolwiek ta dziewczyna,
Która stała zeszłej wiosny u mych wrót,
Ty jej powiedz, że się wiosna znów zaczyna
I że wrota nadal patrzą się na wschód.

Jeśli spyta, jak w tym roku mi na imię,
Jak się wciela niewidzialna moja twarz,
Ty jej powiedz, że tęskniłem do niej w zimie,
Bezimienną w snach jej śnieżnych pełniąc straż.

Niech przybędzie nieobecna między nami,
Niech starannie spłoszy cienia swego chłód;
Ja tak samo będę czuwał za wrotami
I tak samo nie otworzę jej twych wrót.


Bolesław Leśmian – Wiosna

Młode jeszcze gałęzie tężą się pokrótce
W zielonej, pniom dla znaku przydanej obwódce.
Kwiaty, kształt swój półsennie zgadując zawczasu,
Nikłym pąkiem wkraczają w nieznaną głąb lasu.
W dali – postrach na wróble przesadnie rękaty
Z zeszłorocznym rozpędem chyli się we światy,
Jakby chciał paść w ramiona pobliskiej cierpiałki,
Co naprzeciw cień w skrócie rzuca w piasek miałki
W obłoku – obłok drugi napuszyście płonie.
Wróbel łeb zaprzepaszcza w swych skrzydeł osłonie,
Jak gdyby nasłuchiwał, co mu dzwoni w sercu.
Świat, zda się, dziś nam nastał, a na pola szczercu,
Gdzie zieleń swym wyrojem omgliła rozłogi,
Bocian, pod prostym kątem załamując nogi
I dziób dzierżąc wzdłuż piersi dogodnie, jak cybuch,
Kroczy donikąd, w słońca zapatrzony wybuch,
Co skrzy się, że go okiem zgarnąć niepodobna,
We wszystkich rosach naraz i w każdej z osobna.


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – Wiosna

W parku, wkoło jakiegoś nudnego popiersia
zakwitły bzy jedwabne, ciężkie – cała Persja!
Posąg szepce do siebie! Bzy kwitną. Jestem wieszcz.
Żałuję bardzo. Czego? Wiosno, ty już wiesz...


Jan Kasprowicz – Wiosna

Niebiosa stroją się w błękit,
A w środku słońce złociste
Promieniącemi ramiony
Sięga po własny swój obraz
Ku jasnej głębi jeziora.
A kiedy chmurka śnieżysta,
Ostatnia z siostrzyc, zbłąkana,
Złoty mu uśmiech na chwilę
Przysłoni skrzydłem przelotnem,
Słońce gorętszy całunek
Składa na własnem odbiciu
I zlewa razem się z falą
W jedną, jedyną melodyę
Wiosny.

Drogą, wiodącą ku wiosce,
Za lekkim wiatru powiewem,
Suchy się piasek nikłymi
Unosi w górę obłoki
I szarym ciąży atomem
Na trawy wąskich listeczkach,
Co tu i ówdzie, z nad rowów
Świeżo kopanych, zieloną
Poczyna kępą kiełkować.
Z korzeni nagiej wierzbiny
Wyrasta gibka latorośl
I szepce z wiatrem i z trawą
Jedną, jedyną melodyę
Wiosny.

W chłopskiem obejściu, za płotem
Wpół połamanym, jałoszka
Ryczy, spuszczona z łańcucha.
Dwie młode dziewki, czerwoną
W pas podwiązane chusteczką,
Kręcą się w małym ogródku
Około grządek rozsady –
Ze zczerwienionych policzków
Ścierają potu kropelki.
Na pozdrowienie przechodnia
Odrzekną zwykłem »Bóg zapłać«,
A uśmiech, druh tej podzięki,
Zlewa się w jedną melodyę
Wiosny.

W szczycie bielonej chałupy
Usiadła młoda kobieta:
Snać codopiero dziecina,
Co się u stóp jej kamykiem
Bawi i głuży wesoło,
Syta, spuściła się z kolan,
Gdyż z poza rąbka koszuli
Jeszcze się cała wychyla
Pierś z alabastru, siateczką
Żył niebieskawych pokryta,
I jeszcze mleko ostatnią
Sączy na łono kropelką,
By się zlać w jedną melodyę
Wiosny.


Władysław Bełza – Wiosna

Ot, już wiosenka,
Wraca wesoła;
Z poza okienka,
Widna dokoła.

Słonko przygrzewa,
Wciąż promieniściej;
Śmieją się drzewa,
Z pod pęków liści.

Szary skowronek,
Wzbił się w obłoki,
Dzwoniąc jak dzwonek,
Z wieży wysokiej.

I już, o! dziatki,
Za dni niewiele:
Trawka i kwiatki,
Łąkę zaściele.

Spłyną te chmury,
Co niebo tłoczą;
Piłka do góry,
Pomknie ochoczo.

I wy, jak ptaszki,
Z gniazd wylecicie,
Na te igraszki,
Co tak lubicie.

Budzić radosną,
W sercach nadzieję,
Razem z tą wiosną,
Co się nam śmieje.


Krzysztof Kamil Baczyński – Wiosna

Liście skłębione słońcem
w okno zielenią się pchają,
liście wytrysłe smugami
drzew wiosennego raju.
Słońce się tarza po murach
krwawiące plamą cegieł;
park – zieleniasta góra
w niebo
alei szeregiem
wystrzelił.


Bruno Jasieński – Wiosna

Okrągli gentlemani w zielonych szpaklakach
Na okarynach grają lisztowskie „Funerailles”
Na brudnym płocie wisi mój jasnożółty plakat
w kawiarni na werandzie kakao pije maj

Ulicą idą wolno dwa długie sznury pensji
Na płytach trotuaru jak brylant skrzy się dżet
spojrzenia powłóczyste przez przymrożone rzęsy
soczyste są jak likier i pachną Coeur de Jeanette.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz