czwartek, 29 lutego 2024

Chłopiec do bicia

Dziś podrzucam obiecany dalszy ciąg.

1. Nie zasypiać gruszek w popiele – Jak to zasypiać? Chyba zasypywać!

A właśnie, że nie. To powiedzenie wzięło się od zwyczaju suszenia gruszek w gorącym popiele kuchennego pieca. Zasypiając w tym czasie, łatwo można było przespać właściwy moment ich wyciągnięcia i spalić je na węgiel. Należało być czujnym!

2. Musztarda po obiedzie – Dlaczego akurat po obiedzie?

Otóż na ziemiach polskich nie od razu znano tę przyprawę. Przybyła do Polski dopiero w czasach napoleońskich, ale nie wiedziano, jak ją jeść, więc była podawana po obiedzie, jako deser – jedzono ją łyżkami.

3. Do siego roku! – A nie dosiego?

Nie! „si” to starosłowiański zaimek oznaczający „ten”, który przechował się w języku do dzisiaj. „Do siego roku” znaczy więc „do tego roku” (na który czekamy). Dziś to zwyczajowe życzenie pojawia się w okolicy sylwestra, dawniej natomiast składano je sobie w wigilię Bożego Narodzenia.

4. Nudzić się jak mops – Dlaczego akurat mops, a nie na przykład pudel lub ratlerek?

Mopsy przybyły do Europy z Chin i od razu stały się pupilkami arystokracji. Przebywając głównie w salonach, nudziły się z braku ruchu i innych psich rozrywek.

5. Biegać jak kot z pęcherzem – Czy koty często przeziębiają sobie pęcherze?

To powiedzenie nie ma nic wspólnego z kocim pęcherzem moczowym. Wywodzi się z czasów, gdy biedota, której nie było stać na zabawki, dawała dzieciom do zabawy rybie lub świńskie pęcherze. Dzieci bawiły się nim jak piłką, ale w końcu pęcherz ulegał destrukcji. Wtedy, żeby zapewnić sobie dalszą rozrywkę, wredne bachory dzieciaki przywiązywały go do kociego ogona. Kot denerwował się i biegał, usiłując pozbyć się balastu.

6. Niedźwiedzia przysługa – Dlaczego niedźwiedzia, a nie np. wilcza?

Pewien wędrowny kuglarz miał niedźwiedzia, z którym się nie rozstawał. Zwierzę było do niego bardzo przywiązane. Pewnego razu, gdy na twarzy kuglarza usiadła osa, niedźwiedź zamachnął się, by ją zabić. Niestety, siła uderzenia była tak wielka, że zabił nie tylko osę, ale i swojego pana.

7. Chłopiec do bicia – Brzmi niedobrze, prawda?

Owszem, szału nie ma, bowiem na XVII-wiecznym dworze angielskim istniała taka funkcja. Gdy królewicz coś przeskrobał, karę zamiast niego otrzymywał chłopiec do bicia. Uznawano ją za odbytą przez królewskiego potomka.

8. Ujść płazem – Uciec na żabie? Na salamandrze?

Tu też nie chodzi o te sympatyczne zwierzątka. Płaz w tym zwrocie to płaska część broni białej. Dawniej, gdy kat wykonywał egzekucję, zdarzało mu się tak niefortunnie obrócić miecz, że zamiast ściąć głowę skazańca, uderzał go płazem i nawet go nie ranił.

9. Wyskoczyć jak filip z konopi – Czy „filip” przypadkiem nie powinien być napisany przez duże „F”?

Nie. Filip małą literą to w dawniejszym języku łowieckim zając. Płochliwe szaraki chowały się przed drapieżnikami w polach i ogrodach, gdzie często sadzono konopie.

10. Trącić myszką – Chodzi o charakterystyczny zapach myszy?

Znowu nie. Przywołana „myszka” to w staropolszczyźnie woń starego, stęchłego, zepsutego wina.

11. Nie bez kozery – Bez czego?!

Kozera to niegdysiejsze określenie na atut w grach karcianych. Gdy ktoś rzucił ją na stół, jego wygrana była nieprzypadkowa – pomogła mu w tym kozera.

środa, 14 lutego 2024

Świnie nie chodzą pijane

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym, skąd biorą się dziwaczne powiedzenia, które – rozumiane dosłownie – stają się bezsensowne? Pytanie o etymologię kilku z nich dostałam w czasie obrony mojej pracy magisterskiej. Takich związków frazeologicznych jest dużo, być może nie zmieszczę w jednym poście wszystkich, o których chcę coś napisać. Mam nadzieję, że Was to zainteresuje.

1. Pijany jak świnia – Czy świnie chodzą pijane?

Wbrew pozorom to wyrażenie nie odnosi się do zwierzęcia, a do śląskiego rodu Świnków, który osiedlił się w XIII w. na Dolnym Śląsku, w zamku Świny. W okolicy znany był z częstego organizowania wystawnych libacji alkoholowych, a nawet pijackich turniejów. Imprezy te przeszły do historii utrwalone w języku.

2. Na szarym końcu – Dlaczego koniec miałby być szary i czego to jest koniec?

Powiedzenie to również wiąże się ze szlacheckimi ucztami. Najwyższych rangą dostojników sadzano przy stole na najzaszczytniejszych miejscach, które znajdowały się na początku szeregu stołów. Kładziono na nich bardzo drogie, bielusieńkie obrusy. Na końcu zaś, gdzie sadzano biedniejszą i pośledniejszą stanowiskami szlachtę, obrusy były tanie, z surowego, szarego, niebielonego płótna. Stąd wziął się „szary koniec”.

3. Pal sześć – Spalić, ale sześć sztuk czego?

Ten frazeologizm nawiązuje do średniowiecznych tortur, których celem było wydobycie ze skazańca przyznanie się do winy. Przypalano wówczas nieszczęśnika żywym ogniem sześciokrotnie. Jeżeli przeżył szósty raz, puszczano go wolno, nawet jeśli ostatecznie nie przyznał, że jest winny.

4. Potępiać w czambuł – Co to jest ten czambuł?

Ten zwrot sięga czasów najazdów Tatarskich. Czambuł był to oddział Tatarów, stąd jego późniejsze znaczenie: „liczebność”, „wielość”, „wielkość”.

5. Wyjść jak Zabłocki na mydle – Kim był Zabłocki i jaki miał związek z mydłem?

Jest to fraza biorąca początek od żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku szlachcica Cypriana Zabłockiego. Marzył on o wielkiej karierze w biznesie, ale był w tej materii raczej nieudacznikiem. Zakładał kolejne interesy, które padały, a on zostawał z długami. Do najsłynniejszych należało założenie mydlarni w Rybnie koło Sochaczewa. Towar miał być przewożony Wisłą do Gdańska, ale nasz „biznesmen” ze względów patriotycznych nie chciał płacić cła na granicy z Prusami. Wpadł więc na pomysł, aby zbić wodoszczelne skrzynie i w odpowiednim momencie, tuż przed granicą, zepchnąć je z barki, która miała ciągnąć je pod wodą na linach. Niestety, skrzynie okazały się nieszczelne, cały towar zmydlił się w rzece i w ten sposób Zabłocki utopił kolejny interes.

6. Błękitna krew – Przecież krew zawsze jest czerwona!

Określenie to odnosiło się oczywiście do arystokracji. Wzięło się stąd, że najbogatsza szlachta jadała ze srebrnych zastaw. Cząsteczki srebra dostawały się do organizmu, powodując w końcu chorobę – srebrzycę. Skóra człowieka chorującego na srebrzycę robi się niebieskawa lub wręcz niebieska (w zależności od stopnia zatrucia srebrem), stąd przekonanie, że w żyłach arystokratów płynie „błękitna krew”.

7. Konia z rzędem – Z rzędem czego?

W dawnych czasach rzędem nazywano cały „strój” konia. Zarówno sam koń, jak i ów rząd były bardzo drogie, toteż ten, kto je otrzymał, był obdarowany bardzo kosztownym prezentem.

8. Zbijać bąki – Bo gryzą?

Ten zwrot wcale nie odnosi się do zabijania dokuczliwych owadów – bąków, a do ptaków o tej samej nazwie. Mięso bąków nie jest ani smaczne, ani wartościowe, więc strzelanie do nich podczas polowań na dzikie ptactwo uważano za czynność bezcelową i bezsensowną, a więc za stratę czasu.

9. Umarł w butach – Dlaczego akurat w butach, a nie np. w spodniach?

Tu powracamy do średniowiecznych tortur. Owym „obuwiem” były zakładane skazańcom na nogi żelazne „buty”, które działały jak imadła – miażdżyły one stopy i golenie delikwenta. Jeżeli zmarł on w trakcie tortury, nie można było już uzyskać od niego żadnych zeznań, gdyż „umarł w butach”.

10. Jakoś to będzie – No… Zawsze jest „jakoś”.

Tak, ale to taka mała ciekawostka: powiedzenie to zawdzięczamy Adamowi Mickiewiczowi i jego „Panu Tadeuszowi”. Słowa te wypowiada w Księdze VI Sędzia, wyrażając entuzjazm wobec planów Jacka Soplicy, aby wzniecić na Litwie powstanie przeciwko Moskalom.

11. Nie w kij dmuchał – Po co ktoś miałby dmuchać w kij?

Mianem „kija” określano dawniej wysoki, smukły, wąski kielich. Nie dmuchać w kij oznaczało wypić zawartość kielicha jednym tchem do dna, bez wypuszczania powietrza. Ten, komu się to udało, stawał się w oczach kompanów bohaterem godnym uznania, bowiem dokonał nie byle czego.