W gąszczu codziennych spraw i trudności, w świadomości upływającego czasu budzi się w człowieku zaduma nad przemijaniem. Co roku odwiedzamy cmentarze, które stały się miejscem ostatecznego spoczynku bliskich nam osób, które żyły i odeszły przed nami.
Wspominamy
dziadków, rodziców, siostry, braci, dzieci, przyjaciół, nauczycieli, sąsiadów,
żołnierzy, bohaterów… Czasami przystajemy nad bezimiennymi, opuszczonymi
lub zapomnianymi mogiłami. Palimy symboliczne znicze, wspominamy, myślimy
o tym, czego nie zdążyliśmy naszym zmarłym powiedzieć, ofiarujemy
za nich modlitwy.
Tym, co
sprawia, że wciąż są wśród nas obecni nie tylko w Święto
Zmarłych, są MIŁOŚĆ i PAMIĘĆ. Wyrazem tej pamięci są między innymi wiersze
poświęcone ludziom, których już z nami nie ma. Jeżeli nawet
pozostajemy w tym trudnym czasie w domach, wciąż możemy złożyć im
hołd. Zapraszamy do zapoznania się z refleksyjną poezją
utrwalająca świadectwo ich istnienia – są one najdobitniejszym
wyrazem miłości.
Jan
Brzechwa, Dzień Zaduszny
Kiedy
miedzianą rdzą
pożółkłych
jesiennych liści więdną obłoki,
zgadujemy,
czego od nas obłoki chcą,
smutniejące w
dali swojej wysokiej.
Na siwych
puklach układa się babie lato,
na grobach
lampy migocą umarłym duszom,
już niedługo,
niedługo czekać nam na to,
już i nasze
dusze ku tym lampom wkrótce wyruszą.
Jeżeli życie
jest nicią – można przeciąć tę nić,
i odpłynąć na
obłoku niby na srebrnej tratwie...
Ach, jak
łatwo, ach, jak łatwo byłoby żyć,
gdyby nie żyć
było jeszcze łatwiej!
Helena Bechlerowa,
Święto Zmarłych
Na cmentarzu
płomyki złote
i groby w
chryzantemach.
Ludzie
przyszli tu z myślą o tych,
których już
nie ma.
Wspominają
drogie imiona,
zasłaniają
lampki przed wiatrem,
dla tych
bliskich wieńce zielone
i bukiety
jesienne pełne kwiatów.
Władysław Broniewski, Zaduszki
W dniu
Zaduszek, w czas jesieni,
odwiedzamy
bliskich groby,
zapalamy,
zasmuceni,
małe lampki –
znak żałoby.
Światła
cmentarz rozjaśniły,
że aż łuna
bije w dali,
lecz i takie
są mogiły,
gdzie nikt
lampki nie zapali.
Joanna Kulmowa, W Zaduszki
To jest pamięć
i tutaj świeczka.
Tutaj napis i kwiat
pozostanie.
Ale zmarły
gdzie indziej mieszka
na wieczne
odpoczywanie.
Na cmentarzu
klony na wietrze
drozdy w jaśminach
skoczne
a na końcu
alei mrocznej
świeci jasna
wysoka przestrzeń.
Smutek to jest
mrok po zmarłych tu
ale dla nich
są wysokie jasne światy.
Zapal
świeczkę.
Westchnij.
Pacierz zmów.
Odejdź pełen
jasności skrzydlatej.
Jan Twardowski, Śpieszmy się
Śpieszmy się
kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po
nich buty i telefon głuchy
tylko to co
nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze
tak prędkie że nagle się staje
potem cisza
normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość
urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy
o kimś zostając bez niego.
Nie bądź pewny
że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam
wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie
jak patos i humor
jak dwie namiętności
wciąż słabsze od jednej
tak szybko
stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę
niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć
naprawdę zamykają oczy
chociaż
większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż
za mało i stale za późno
Nie pisz o tym
zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak
jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się
kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą
nie zawsze powrócą
i nigdy nie
wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza
jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.
Jan Twardowski, Żal
Żal że się za
mało kochało
że się myślało
o sobie
że się już nie
zdążyło
że było za
późno
choćby się
teraz biegało
w przedpokoju
szurało
niosło serce
osobne
w telefonie
szukało
słuchem
szerszym od słowa
choćby się spokorniało
głupią minę
stroiło
jak lew na
muszce
choćby się
chciało ostrzec
że pogoda
niestała
bo tęcza zbyt
czerwona
a sól
zwilgotniała
choćby się
chciało pomóc
własną gęba podmuchać
na rosół za
słony
wszystko już
potem za mało
choćby się łzy
wypłakało
nagie niepewne
Julia Hartwig, Gorzkie żale
trzeba ich
opłakać
bo trzeba nam
tych łez
trzeba ich
opłakać
bo tak od wieków
przystało
Ale tak naprawdę
oni tych łez
nie potrzebują
Patrzą na nas
z góry
i mówią dobrze
dobrze
kiedy widzą
że wydobywamy
z siebie naszą dzielność
Hanna Łochocka, Płoną świeczki
Dzień jesienny
tak cicho
Jak liść
zżółkły opada;
Złoto ma z
października
Smutek ma z
listopada.
I w ten smutek
złotawy,
I w ten płomyk
zamglony
Przybrały się
Zaduszki
Jak w
przejrzyste welony.
Płoną świeczek
szeregi,
Płoną świeczek
tysiące,
Powiewają
płomyki
Zamyślone i
drżące.
Więc płomykiem
jak dłonią,
Dłonią ciepłą
i jasną,
Pozdrawiamy
tych wszystkich,
Których życie
już zgasło.
(Źródło fotografii: pixabay.com)